Zawsze uważałam, że jestem ambitną osobą, która lubi ambitne rzeczy. Nigdy nie słuchałam disco polo, nie lubię filmów Patryka Vegi i stronię od ciuchów z sieciówek. Miałam wyrobiony gust i im bardziej coś jest niszowe, tym lepiej. Z własnej woli chodzę do muzeów i bywam w teatrach. Aż tu nagle coś takiego…
Koleżanka pokazała mi teledysk sióstr Godlewskich. Wiedziałam, kim są. Włączyłyśmy to, żeby się pośmiać. Problem w tym, że ona była autentycznie zażenowana, a mnie się klip spodobał. Piosenka weszła mi do głowy i cały czas ją nucę. Sama nie wiem, co się ze mną dzieje.
Już chyba kilkanaście razy tego słuchałam i uważam, że to naprawdę fajny numer. Wstydzę się do tego przyznać.
źródło: YouTube / Siostry Godlewskie
Wiem, że nie powinno mi się to podobać. Wcześniej dostawałam mdłości przy tego typu rzeczach, a teraz z własnej woli słucham sióstr Godlewskich. Klip jest wulgarny, a piosenka prosta jak budowa cepa, ale coś w tym jest. Dziewczyny ładnie wyglądają, podkład miły dla ucha i nośny refren.
Sama nie wierzę, że tak myślę. Nawet teraz nucę sobie w głowie „Tak to my… Chciałbyś być taki jak ja… I ja, i ja, i ja…”. Nie rozumiem, co się ze mną porobiło. Może wcale nie jestem taka mądra i ambitna, jak zawsze myślałam?
A może nie ma się jednak czego wstydzić?
Anonim