Nazywają mnie mięczakiem, bo nie chcę być przy porodzie... Szymon, 26 l.

Czuję, że nie dam rady i nie wiem, jak mam się z tego wycofać.
Nazywają mnie mięczakiem, bo nie chcę być przy porodzie... Szymon, 26 l.
fot. Unsplash
15.12.2017

Czego szuka chłopak na portalu dla kobiet? Jestem w takiej sytuacji, że chyba nie mam nic do stracenia. Zależy mi na zdaniu innych, bo przede mną najważniejsze momenty w życiu, a nie potrafię się w tym odnaleźć. Mam 26 lat i z dziewczyną spodziewamy się naszego pierwszego dziecka. Nie było planowane, ale stało się, a na nieodpowiedzialnego głupka nie trafiła. Jestem pewny, że damy sobie radę. Byle tylko przetrwać sam poród... Może jestem młody i mało wiem, ale mam ogromny szacunek do kobiet. Chodzenie w ciąży przez tyle miesięcy i urodzenie dziecka to jest wyczyn!

Do tego wielkiego dnia zostało ok. 1,5 miesiąca. Staram się wszystko ogarniać, żeby nie musiała się niczym martwić i stresować. Radzę sobie z tym wszystkim, ale tylko udaję odważnego. Nawet nie boję się ojcostwa i tego, co będzie potem. Tak naprawdę jestem przerażony samym momentem przyjścia na świat naszego dziecka. To nie jest na moje nerwy, chociaż oficjalna wersja jest taka, że będę tam razem z nią. Czuję, że nie dam rady i nie wiem, jak mam się z tego wycofać.

ojciec przy porodzie

fot. Unsplash

Kiedy podzieliłem się wątpliwościami z moją matką, to powiedziała, że zachowuję się jak typowy facet. Zrobić dziecko to potrafi, ale wziąć odpowiedzialność, to już nie. Nie rozumiem... Ja się nie wypieram, czuję się odpowiedzialny, chcę zapewnić swojej przyszłej żonie i dziecku wszystko, co najlepsze. Ale to nie zmienia faktu, że porodem jestem przerażony. Możecie mnie wyśmiać, że jestem mięczakiem, ale ja już teraz WIEM, że sobie z tym nie poradzę. Tak naprawdę nikt mnie nie pytał o zdanie.

Od początku się mówiło, że będę tam razem z nią. Ok, przez większość czasu chcę być obok, ale wolałbym, żeby zwolniła mnie z obowiązku oglądania samego porodu. Widziałem kiedyś w telewizji podobne sceny i nie daję rady. Tym bardziej, że ją kocham i nie będę potrafił patrzeć, jak cierpi. Boję się, że jak poruszę ten temat, to ona zwątpi w uczucia. Nie chcę tego, bo to z miłością nie ma nic wspólnego. Może jestem mięczak, ale chyba mam do tego prawo?

ojciec przy porodzie

fot. Unsplash

Pamiętam, co opowiadał mi brat na ten temat i tym bardziej nie widzę siebie w takim miejscu. On musiał oglądać, jak lekarze wyciskają dziecko z jego żony, potem zobaczył WSZYSTKO po porodzie, razem z szyciem i tak dalej. Przyznał się, że to popsuło ich relacje i tak naprawdę do dzisiaj próbują odzyskać to, co łączyło ich kiedyś. Prawie ze sobą nie sypiają. Boję się takiej traumy. Ja się przestraszę i przestanę na nią patrzeć, tak jak robię to dzisiaj. Ona to wyczuje i poczuje się odrzucona. To wszystko naprawdę źle wygląda.

Stąd moje pytanie – czy zrozumiałybyście, gdyby ojciec Waszego dziecka odmówił obecności przy samym porodzie? Nie uważacie, że czasami to jest lepsze wyjście, niż późniejsza trauma? Bardzo proszę o rozsądne głosy w tej sprawie, bo wolałbym poruszyć temat wcześniej. Nie chcę, żeby doszło do sytuacji, że poród się zacznie, a ja ucieknę z krzykiem...

Szymon

Polecane wideo

Komentarze (22)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 17.12.2017 20:31
Chłopie wrzuć na luz. Mój mąż był przy porodzie i bardzo dobrze, że mi pomagał. Pomyśl o tym raczej w kategoriach,że lekarz albo położna zawsze może coś przeoczyć a twoja pomoc i interwencja będzie bardzo ważna. Nie zaglądaj w krocze kobiety rodzącej, stań przy jej głowie i patrz w oczy, trzymaj za rękę i będzie dobrze. Położne na sam koniec nie dowierzały,że nie mam siły by wstać z tego łóżka i przejść na wózek inwalidzki by zawiozly mnie na sale. Mąż sie uparl i został, i bardzo dobrze. Zemdlalam i zlapal mnie w ostatniej chwili. Gdyby nie on mialabym rozwaloną głowę. Przemyśl to sobie w tych kategoriach.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 17.12.2017 15:14
Mi mój narzeczony też powiedział, że wolałby nie być przy porodzie z takich samych powodów. Trzeba to uszanować. Ja też chyba wolałabym, żeby mnie nie oglądał w takim stanie. Z drugiej strony, dobrze by było mieć przy sobie ukochana osobę.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 16.12.2017 18:35
Mój znajomy przed 30 laty też załatwił żeby być przy żonie w czasie porodu. Był owszem przez kilkanaście minut a potem zemdlał i tyle był przy żonie.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 16.12.2017 01:57
Te wasze artykuly ostatnio sa tak zenujace, ze ta swoja zenua przypominaja "Rozmowy w toku" Drzyzgi.
odpowiedz
Ona (Ocena: 5) 16.12.2017 00:01
A kto wam naopowiadał tych głupot, ze porod to taka masakra, krew itd? Rzeczywistosc zazwyczaj jest trochę inna, niż w filmach ;)
odpowiedz

Polecane dla Ciebie