Moja dziewczyna jest miła, uśmiechnięta, zazwyczaj. Czasami ma takie doły, że nie wiem o co chodzi, ale prosiła mnie bym nie pytał. Dlatego nie pytałem. Nie pytałem również o jej przeszłość. Bo prosiła. Dziwiłem się, ale nie pytałem. Moja siostra twierdzi, że ona musi mieć coś do ukrycia, że unika kontaktów z rodziną, wyjechała do innego miasta i ani słowem się nie odzywa na temat swojej przeszłości.
Pewnego dnia totalnie pijany zacząłem się z nią na ten temat kłócić. Żądałem by powiedziała mi o co chodzi z tą ucieczką. Zaczęła płakać. Milczała. Wkurzony wyszedłem. Nie przeprosiłem jej za to, a ona się ciągle gniewała. Potem jakoś ucichło i od tamtej pory obserwowałem ją. Kiedyś jak psychol przejrzałem wszystkie jej dokumenty, wypisy szpitalne i inne teczki, które trzyma w domu. Czułem się jak gnój, ale liczyłem, że czegoś się dowiem.
Nic nie znalazłem.
Jakby ona nie miała przeszłości. Byłem bliski zostawienia jej, gdy ona zanosząc się płaczem powiedziała, że nie jest jeszcze gotowa, ale kiedyś na pewno powie mi całą prawdę. Mieliśmy brać ślub. W końcu od ponad roku jesteśmy zaręczeni, ale ja postanowiłem, że dopóki nie dowiem się czegoś o niej, nie będzie ślubu.
Ostatnio moja dziewczyna miała niegroźny wypadek w pracy, ale musiała pojechać do szpitala. Poprosiła mnie bym przywiózł jej parę ubrań i zabrał do domu. Skręciła kostkę i leżała w domu przez parę dni. Nie wiem co się ze mną stało, ale przeszukałem jej torebkę jak spała.
Znalazłem lekarstwo. Miravil. Za cholerę nie wiedziałem co to jest, wiec odłożyłem tabletki do torebki i zacząłem szukać odpowiedzi w internecie. Oto co znalazłem...
„Leczenie epizodów ciężkiej depresji. Zapobieganie nawrotowi epizodów ciężkiej depresji. Leczenie zaburzeń lękowych z napadami lęku”. To tylko kawałek z tego co piszą o tym leku w internecie. Czytałem mnóstwo tak długo aż rozpłakałem się jak mały bachor. Jak mogłem nie wiedzieć, że moja dziewczyna, ba, nawet narzeczona, jest chora psychicznie? Czemu mi do cholery tego nie powiedziała?
Od tygodnia nie mogę się z tym uporać. Raz mam ochotę spakować się i skończyć ten związek. Innym razem mam ochotę ją objąć i powiedzieć, że wszystko już wiem i że nie musi już się martwić. Czasami myślę, że zawsze przy niej będę, a za chwilę mam ochotę oddalić się jak najdalej.
Co ja mam do cholery jasnej zrobić? Czy w ogóle związek z osobą chorą psychicznie ma jakikolwiek sens?
K.