Nie kupuję ubrań z przeceny. Po prostu nie podobają mi się tanie ciuchy... Weronika

Przynajmniej nie noszę tego, co wszyscy.
Nie kupuję ubrań z przeceny. Po prostu nie podobają mi się tanie ciuchy... Weronika
źródło: freestocks.org / Unsplash
22.08.2017

Mnie wydaje się to całkiem normalne, ale mama mi zarzuciła, że przesadzam, więc chcę poznać zdanie innych. Sprawa dotyczy moich zakupów odzieżowych, a te robię dosyć często. Lubię się dobrze ubrać i na szczęście mnie na to stać. Ale mam jedną zasadę, która niektórych może zdziwić - nigdy nie uczestniczę w wyprzedażach i nie kupuję niczego co jest bardzo przecenione.

Nie dlatego, że nie mam szacunku do pieniędzy. Po prostu zadaję sobie pytanie - dlaczego coś, co kosztowało 200 zł, nagle ma na metce 40? Chyba jest warte jeszcze mniej. A poza tym, im coś tańsze, tym większe ryzyko, że mnóstwo ludzi kupi to samo. Ja nie chcę paradować po mieście w ciuchach, które nosi wiele osób, bo wtedy jest mi głupio.

Wolę wydać więcej i mieć spokój. Wiadomo, czasami wpadki się zdarzają, ale staram się je minimalizować.

tanie ubrania

źródło: freestocks.org / Unsplash

Widzę po moich koleżankach, jak to się może skończyć. Ostatnio jakaś sieciówka dawała -40 procent i one się rzuciły. Kupowały osobno, bez porozumienia, więc to czysty przypadek. Idziemy razem na imprezę, a tu dwie mają takie same spodnie. U innych powtórzyły się bluzki. Tak to właśnie jest z oryginalnością, jak się na siłę oszczędza.

Wolałabym nic nie kupić, niż płacić za coś, co ma każdy. W ogóle rzadko kupuję w sklepach sieciowych, bo to jednak nie mój styl. Ale jak już, to zawsze z wyższej półki. Czekam chwilę i jak cena pozostaje cały czas wysoka, to biorę. To się nazywa mądry konsumpcjonizm, a nie wywyższanie się.

Pomijając to, że tanie rzeczy od razu mniej mi się podobają.

tanie ubrania

źródło: freestocks.org / Unsplash

Pewnie ma to jakieś psychologiczne uzasadnienie, ale tak mam. Myślę, że wszyscy tak do tego podchodzą, ale się nie przyznają. Widzisz zwykłą białą bluzkę za 300 zł i myślisz sobie - jest naprawdę elegancka (bo droga). W innym sklepie ten sam towar za 50 i już nie wygląda to tak fajnie (bo jak tanie, to gorsze). Chyba na tym polegają te moje zakupy. Kupuję sobie złudzenie jakości, ale jeszcze źle na tym nie wyszłam.

Dziwnym trafem nieprzecenione ciuchy są naprawdę bardzo trwałe. No i nie kompromituję się chodząc w tym samym, bo pół miasta. Taki mam fetysz czy jak to tam nazwać. Mama oczywiście się wścieka, bo przecież można oszczędzić.

Tylko pewności siebie i spokoju nie poświęcę dla jakiejś tam przeceny. Wolę wydać więcej i czuć się dobrze.

Wiktoria

Polecane wideo

Komentarze (16)
Ocena: 4.75 / 5
edi (Ocena: 5) 27.08.2017 10:58
Prawda jest taka że te wszystkie ubrania kosztują max15zł, Firmy sprzedające coś po 19.99 i tak robią na tym zysk bo sieciówki za kupno masowe dostają ogromne rabaty. nie oszukujmy się pieniądze które wydajemy idą na utrzymanie wynajmu sklepów, opłaty pensji pracowników itd. żyjemy w czasach gdzie za wszystko liczy się więcej niż jest warte bo ludzie z natury są chytrzy i próżni i chą więcej lepiej. od kilku lat żyje za granicą i tylko w polsce jest taki hejt na ''każdy ma to samo'' i wygląd. JAK CZUJESZ SIĘ DOBRZE W TYM CO MASZ I POSIADASZ DLACZEGO MASZ PRZEJMOWAĆ SIĘ OPINIĄ INNYCH (LUDZIE ZAWSZE KOMENTUJĄ TO CZEGO NIENAWIDZĄ LUB CZEGO IM BRAKUJE) DOROŚNIJ. Życzę Ci żeby było Cię tak zawsze stać na takie drogie ubrania bo jeżeli uderzysz ścianę rzeczywistości zarobkowej i cenny życia samemu ( wynajem rachunki jedzenie zachcianki wakacje wyjscia kino piwo restauracja itd) i się nie pozbierasz.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 22.08.2017 17:27
Dla mnie najważniejszy jest materiał. Na pewno nie kupię nigdy wiskozy, która się strasznie gniecie i wstępuje w praniu.
zobacz odpowiedzi (2)
Paulina (Ocena: 5) 22.08.2017 13:35
Ja np w ogóle nie mam fetyszu metki, kompletnie nie obchodzi mnie marka ubrań, które kupuję. Wiele razy nacięłam się na bardzo drogie rzeczy i odpuściłam. Od butów Gino Rossi za dużo wygodniejsze i trwalsze okazały się dla mnie buty Lasocki, które noszę latami, a tamte reklamowałam kilka razy. Ciuchy zaczęłam kupować no name w zwykłych niesieciowych sklepach i przysięgam, płacę za fajną jakość i minimalną marżę, a te ubrania noszę czasami latami i wyglądają bardzo dobrze. Często poluję na ciekawe rzeczy w SH. Ostatnio obrałam się na wesele za... 23zł. Bluzka z SH przepięknie wyszyta za 3zł i pudrowa spódniczka do kolan ze sklepu w moim miasteczku za 20zł (przeceniona z 80zł). Smiałam się, że droższe były modelujące rajstopy gatty za prawie 30zł. No i buty za 150zł Lasockiego. Byłam zaskoczona, jak wiele osób komplementowało mój strój i chcieli wiedzieć gdzie mogą kupić podobne rzeczy. Dżinsy made in Turkey za 60-70zł noszę po kilka sezonów, nie rozciągają się, ładnie leżą i mają idealną dla mnie długość nogawek a markowe dżinsy Lee czy Big Star, szkoda gadać... albo ja miałam pecha, albo faktycznie są to szmatki za duże pieniądze. Ja zmieniałam podejście do ubrań i dopiero teraz jestem zadowolona, ale wiem, że niektórzy muszą mieć "metki", np. mój chłopak i ja to rozumiem. Co kto woli :)
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 22.08.2017 13:17
hahahahahahaha co za laska... jak chcesz byc oryginalna to kupuj w butikach a nie w galeriach bo każda sieciówka produkuje masowo, nie ważne czy to zara za 300 zł czy sin say za 15 hahahahah jestes dzieckiem które ciągnie hajs od rodziców, żałosne, w mojej dzielnicy to byś sobie nawet paska do spodni nie kupiła bo jakbyś wyszła z galeri do normalnego butiku to byś zgłupiała. SZKODA MI CIE
odpowiedz
Veny (Ocena: 5) 22.08.2017 12:14
Jest w tym trochę racji. Dlaczego coś co kosztowało 200zł potem kosztuje 40zł? Ano, dlatego, że taka jest faktyczna wartość przedmiotu. Przykład? Tanie sieciówki. Bluzka za 89zł nagle przeceniona na 19.99. Bo więcej warta po prostu nie jest, to zwykła szmatka która po paru praniach będzie się nadawała tylko do ścierania kurzu ;)
zobacz odpowiedzi (2)

Polecane dla Ciebie