Regularnie przeglądam ten portal, jednak dopiero teraz proszę Was o radę. Jestem z mężem w sumie od 12 lat, małżeństwem od 3. Od jakiegoś czasu w naszym życiu jest pewien problem (przynajmniej dla mnie), z którym trudno żyć. Mój mąż praktycznie nie rozstaje się ze swoim telefonem komórkowym. Nie chodzi tutaj o zdradę, tylko o gry na telefonie. Ma jakieś swoje ulubione i praktycznie cały czas jak go widzę, ma grę przed nosem, czy to rano w łóżku przed wstaniem, czy w kibelku, czy przed telewizorem – non stop siedzi i gra.
Oczywiście są przerwy na pracę, rozmowy ze mną, wspólne posiłki itd., ale jego czas wolny = gra na telefonie. Nie ukrywam, że doprowadza mnie to do szału. On uważa, że nie powinnam wybierać mu jak ma spędzać czas wolny, że jest zmęczony, chce się odstresować, i on tak jak ja oglądam serial, może pograć. Ale czy to normalne, że on to robi praktycznie cały czas?
Jak jedziemy w odwiedziny do rodziców czy dziadków, wszyscy odpoczywamy po obiedzie np. przy tv - on przed nosem ma telefon, w każdej wolnej chwili go ze sobą ma. Po prostu zaczynam się tego wstydzić. Oczywiście jak wychodzimy do naszych rówieśników – wszystko jest ok, jest towarzyski, telefon schowany, nigdy nie widziałam go jak majstruje przy swoim smartfonie. Gra pojawia się w sytuacji gdy się nudzi i czuje się swobodnie – nikt go nie ocenia.
Ostatnio pojawił się na tapecie temat gry komputerowej sprzed lat. Praktycznie od tygodnia każdy wieczór wygląda tak samo. Wraca z pracy, odpocznie, porozmawiamy, zjemy coś i on zabiera się za grę w komputerze i tak do wieczora. Ja się wtedy nudzę i czekam, aż skończy. Oczywiście jestem zła i wieczorem nici z czułości w łóżku. Jego tłumaczenie jest takie, że go osaczam i nie mogę decydować jak spędza czas wolny. Ja uważam, że jest tyle aktywności do zrobienia – czytanie książek, gazet, wspólne oglądanie tv, rozmowy, seks, wyjście na siłownię, bieganie, że ciągłe siedzenie przed telefonem/komputerem jest po prostu dziwne.
Nie nudzimy się razem, mamy wiele wspólnych aktywności, ale jego monotonny czas spędzania wolnego czasu mnie dobija. A gapienie się w telefon podczas spotkań rodzinnych to wg mnie brak dojrzałości i ogólne lekceważenie wszystkich zgromadzonych. Przytoczę na koniec jedną historię – kiedyś odwiedził nas jego brat, miał nocować, bo na drugi dzień miał wcześnie iść na szkolenie w mieście, w którym mieszkamy. Mój mąż już leżał w łóżku jak on przyszedł. Nawet na chwilę nie odłożył telefonu z ręki jak w 3 rozmawialiśmy w sypialni. Ja wstałam i zrobiłam bratu kolację i pościeliłam mu łóżko. Mój mąż miał w głowie tylko grę…
Oczywiście wielokrotnie rozmawiałam z nim na ten temat, jednak on nic sobie nie da powiedzieć, wręcz się wścieka, że jak zwykle wszystko chce zaplanować i on ma prawo spędzać wolny czas według własnego uznania, a jak zwracam mu uwagę wśród rodziny, żeby schował ten telefon, bo to głupio wygląda – to komentuje, że mi się nic nie podoba i w zasadzie ciągle mam jakieś pretensje i uwagi do jego stylu bycia…
Oceńcie proszę czy ja przesadzam i jak w tej sytuacji mamy dojść do porozumienia?
Kasia