Uważam siebie za osobę bardzo prorodzinną. Sama chcę mieć dzieci i szanuję wszystkich, którzy się na to decydują. Ale nie bezwarunkowo. Jestem też zdania, że istnieje minimum, poniżej którego dziecko nie powinno się wychowywać. Mieszkam w dość biednej okolicy i widzę, do czego to prowadzi. Najlepszy przykład - moi sąsiedzi z piętra. Mają trójkę i źle to wygląda.
Ona nie pracuje, bo podobno musi się zajmować dzieciakami. On gdzieś tam próbuje zarobić na życie, ale chyba z marnym skutkiem. Mieszkanie wynajmowane, bo na własne ich nie stać. Wykształcenia żadnego. Ogólnie prości ludzie bez większych perspektyw. Ale za to z ogromną odpowiedzialnością, jaką było wydanie na świat trójki pociech.
Maluchy niczemu nie zawiniły i bardzo je lubię. Od rodziców trzeba jednak więcej wymagać. Moim zdaniem tacy ludzie nie powinni się rozmnażać.
fot. Unsplash
Nikomu niczego nie zabronię. To tylko moje zdanie i pewnie niewiele zmieni. Ale może ktoś sobie przemyśli i się zastanowi. Według mnie nie wystarczy chcieć dzieci. Trzeba mieć też ku temu odpowiednie warunki. Jak mnie nie stać, to robię wszystko, żeby przypadkiem nie wpaść. A niestety różnie z tym bywa i zazwyczaj im mniej człowiek ma, tym bardziej płodny. Wszyscy chyba znamy te wielodzietne rodziny żyjące w biedzie.
Teraz jest 500+, ale za idiotyzm uważam uzależnianie swoich planów życiowych od tego wsparcia. Dziś jest, jutro może nie być, a buzie do wykarmienia zostaną. Rodzicielstwo to kosztowny interes. Nie uważam, że każdy powinien mieć dziecko. Jak się nie ma warunków, to trzeba albo je zmienić, albo świadomie zrezygnować z rozmnażania się.
Później takie maluchy chodzą głodne, brudne, niedopilnowane, rówieśnicy się z nich śmieją. Co to za życie? Pieniądze szczęścia nie dają, ale sporo ułatwiają.
fot. Unsplash
Zdaję sobie sprawę, że to może brzmieć kontrowersyjnie, ale zastanówcie się. Odrzucając poprawność polityczną każdy myślący człowiek dojdzie do tego samego wniosku - biedny dom i niewykształceni rodzice to nie są okoliczności sprzyjające rozwojowi dziecka. Bieda jest dziedziczna. Nie bez powodu większość osób wychowywanych w takich warunkach później błądzi w życiu.
Ktoś powie, że w takim razie przynajmniej połowa dzieci w Polsce nie powinno się urodzić, bo rodzice ledwo wiążą koniec z końcem. Po pierwsze - nie jest aż tak źle. Skrajna bieda to na szczęście margines. A nawet jeśli - chyba lepiej zapobiegać, niż potem leczyć. Jak się maluch pojawi, to już za późno.
Takie jest moje zdanie. Jestem ciekawa, co Wy o tym myślicie. Może ktoś uważa, że zarobki nie mają nic do rzeczy? Chętnie wysłucham rzeczowych argumentów.
Kamila