Jestem w naprawdę dziwnej sytuacji, z którą nie wiem co zrobić. Mój chłopak jest po prostu wspaniały. Z nikim nie mogę tak szczerze porozmawiać, ciągle poprawia mi humor, dba o mnie. Do tego jest przystojny. Mogłabym powiedzieć, że niczego mu nie brakuje i nie mam się czym martwić. Ale mam. Jesteśmy ze sobą kilka lat, więc to nie jest tak, że pokochałam go właśnie takiego, jaki jest dzisiaj. W międzyczasie zmienił się fizycznie. Oczywiście wydoroślał, ale problem leży gdzie indziej. Zaczęły mu rosnąć piersi.
Teraz są już naprawdę duże. Mam wrażenie, że większe od moich. To dla niego ogromny problem. Robi wszystko, by je ukryć, ale są sytuacje, kiedy się nie da. Nawet jeśli założy specjalną koszulkę uciskającą pod ubranie lub się zabandażuje, i tak widać, że ma tam więcej ciała, niż powinien. Ginekomastia bardzo go zmieniła. Nie chodzi tylko o wygląd, ale także podejście do życia. Nie wspomnę już o tym, że sama czuję się dziwnie, kiedy chodzi przy mnie bez koszulki, a piersi unoszą się w górę i opadają w dół.
fot. Unsplash
Chciałabym powiedzieć, że wcale mnie to nie rusza. Ale to nie jest prawda. Boli mnie to, że musi się ciągle ukrywać i wstydzić. Krępuje mnie też to, że mam chłopaka „z cyckami”, jak mówią inni. W poprzednie wakacje ani razu nie byliśmy na plaży, chociaż pojechaliśmy nad morze. Przynajmniej nie tak normalnie. Spacerowaliśmy ubrani od stóp do głów. Nawet nie chciałam mu mówić, że chętnie bym się poopalała. Co by wtedy zrobił? Albo by mnie zostawił tam samą, albo siedział w bluzie...
Marzę o chwili, kiedy już nie będzie tego problemu. On chce sobie zrobić operację i oczywiście to rozumiem. Szkoda tylko, że w ogóle mamy taki problem. Nawet jeśli zmniejszą mu piersi, odetną czy spłaszczą, to i tak zostaną blizny. Nigdy nie będzie mógł się pokazać bez koszulki, żeby nie wzbudzać sensacji. Każdy będzie wiedział, że coś sobie tam majstrował. To strasznie krępujące. Na dodatek zaczynam się od niego oddalać, bo on sam mnie odsuwa. Kiedyś byliśmy bardzo blisko, teraz wszystko go drażni.
fot. Unsplash
Nawet nie chcę wspominać o tym, jakie straszne komentarze słyszy. Do mnie też docierają, bo „chodzę z babą”, „pewnie razem kupujemy staniki”, „ciekawe, jaką miseczkę ma twój chłopak”. Nie zasłużyliśmy sobie na takie traktowanie. Ale ludzie przecież nie będą się zastanawiali, czy to choroba czy schorzenie. Facet ma wielkie cycki, więc jest jakiś dziwny, śmieszny. Jak je pomniejszy, to i tak będą o tym mówić. Teraz będą się śmiać, że mu je amputowali. To wszystko mnie po prostu przerasta. Myślałam, że jestem na tyle mądra i odporna, że jakoś to będzie. Ale nie jest.
Sama nie wiem czego oczekuję. Pocieszenia? To niewiele pomoże. Rady? Trudno coś na to poradzić. Chyba chciałam się tylko wyżalić, bo naprawdę nie mam komu o tym opowiedzieć. Przecież nie będę rozmawiała z przyjaciółką o piersiach mojego chłopaka...
Malwina