Żałuję, że w ogóle poruszyłam ten temat. Nigdy wcześniej na coś takiego się nie odważyłam. Teraz coś mnie podkusiło i zaczęłam rozmawiać z nowym chłopakiem o liczbie dotychczasowych partnerów. Mieliśmy zgadywać i jak padnie prawidłowa odpowiedź, to powiedzieć stop. Głupia zabawa, ale naprawdę byłam ciekawa.
Najpierw ja musiałam odgadnąć. Strzeliłam 3. Źle. No to 4. I trafiony zatopiony. On właśnie na takiego mi wygląda. Nie jakiś sztywniak, ale rozsądny facet. Jak na swój wiek, to bardzo fajny wynik. To znaczy, że nie sypia z byle kim.
A potem przyszła jego pora… I bardzo przestrzelił. Poczułam się tym urażona.
fot. Unsplash
Według niego spałam z wieloma, bardzo wieloma chłopakami. Jest ich tak dużo, że chciał, abym dała mu granicę błędu +/-5. I tak nie trafił. Pierwszy typ - 15, potem jeszcze lepiej i 22. Dopiero jak się prawie popłakałam, to zaczął schodzić w dół. Nie zgadł, że jest dopiero moim drugim. Zrobił ze mnie puszczalską.
To nie były żarty. Zgadywał z grobową miną i długo wszystko analizował w głowie. Fajnie się dowiedzieć na początku znajomości, że koleś ma cię za lafiryndę… Niby przyjęłam to spokojnie, ale bardzo mnie zranił. Aż się zastanawiam, co ja mam w sobie takiego zdzirowatego. Raczej nic!
I co ja mam o tym myśleć?
fot. Unsplash
Być dalej z człowiekiem, który ma o mnie tak złe zdanie. Myślał, że co chwilę rozkładam przed kimś nogi, a to nie jest miła opinia. To brutalny osąd. Skoro wyglądam mu na łatwą, to ciekawe dlaczego ze mną jest. Może właśnie dlatego? Wiedział, że mnie wreszcie zaliczy? Jaka ja byłam głupia, że się zgodziłam. Zrobiliśmy to na trzeciej randce, więc opinii sobie nie poprawiłam.
Nie wiem na czym stoję. Ta rozmowa mnie rozwaliła. Poczułam się źle sama ze sobą, a na niego też nie chcę patrzeć. Niech to będzie nauczka dla tych, którzy koniecznie chcą wszystko wiedzieć… Czasami taka wiedza szkodzi.
Aga