Chłopak codziennie wchodzi mi do łazienki bez pytania! Jestem strzępkiem nerwów... Iga

Zamieszkałam z chłopakiem i miało być super. Myślałam, że nie podołamy finansowo, a na dodatek rodzice będą niezadowoleni. Nic takiego się nie stało i naprawdę byłaby sielanka, gdyby on się inaczej zachowywał. Ogólnie jest ideałem – często robi mi śniadania, zmywa po obiedzie, nawet zdarza mu się prasować nasze wspólne pranie. Nie mogłabym o nim powiedzieć złego słowa, ale jest coś, co mnie wkurza do granic możliwości. Chodzi o to, że zupełnie straciłam poczucie prywatności i intymności. Nawet w łazience nie mogę czuć się bezpiecznie. Mój problem polega na tym, że on praktycznie codziennie przynajmniej raz wpada do łazienki, kiedy ja z niej korzystam. Bez pukania, zapowiedzi, ani żadnego sygnału. Po prostu włazi i zajmuje się sobą, a ja staję się powoli strzępkiem nerwów. Nigdy nie wiem czy za chwilę nie będę miała towarzystwa. Fajnie, że czuje się tak swobodnie, ale to mnie krępuje i doprowadza do obsesji. Zamiast zajmować się tam spokojnie sobą, to ja ciągle nasłuchuję...  
Chłopak codziennie wchodzi mi do łazienki bez pytania! Jestem strzępkiem nerwów... Iga
02.10.2015

Zamieszkałam z chłopakiem i miało być super. Myślałam, że nie podołamy finansowo, a na dodatek rodzice będą niezadowoleni. Nic takiego się nie stało i naprawdę byłaby sielanka, gdyby on się inaczej zachowywał. Ogólnie jest ideałem – często robi mi śniadania, zmywa po obiedzie, nawet zdarza mu się prasować nasze wspólne pranie. Nie mogłabym o nim powiedzieć złego słowa, ale jest coś, co mnie wkurza do granic możliwości. Chodzi o to, że zupełnie straciłam poczucie prywatności i intymności. Nawet w łazience nie mogę czuć się bezpiecznie.

Mój problem polega na tym, że on praktycznie codziennie przynajmniej raz wpada do łazienki, kiedy ja z niej korzystam. Bez pukania, zapowiedzi, ani żadnego sygnału. Po prostu włazi i zajmuje się sobą, a ja staję się powoli strzępkiem nerwów. Nigdy nie wiem czy za chwilę nie będę miała towarzystwa. Fajnie, że czuje się tak swobodnie, ale to mnie krępuje i doprowadza do obsesji. Zamiast zajmować się tam spokojnie sobą, to ja ciągle nasłuchuję...

 

x

Niby to komplement, bo oznacza, że nie jestem go niczym w stanie zadziwić, ani obrzydzić. Pełny luz, zupełnie jak stare i dobre małżeństwo. Tylko, że mnie to nie odpowiada i nie działa to w dwie strony. Ja jemu do łazienki nigdy bez pytania nie weszłam. Chyba, że zawołał i poprosił np. o świeży ręcznik. Ale to co innego! Przecież ja tam mogę siedzieć na sedesie albo właśnie zmieniać tampon. W takich sytuacjach nie chcę, żeby ktokolwiek mnie oglądał! Czy to jest aż takie dziwne?

On się obraża, jak wtedy wrzeszczę i każę mu się wynosić. Według niego jestem przewrażliwiona i widocznie go nie kocham. Gdybym była z nim szczęśliwa, to mogłabym, za przeproszeniem, robić przy nim kupę. Jakoś mi się to nie widzi i nie sądzę, żeby wspólne celebrowanie mojego trawienia miało jakoś wspaniale wpłynąć na nasz związek. Raczej wręcz przeciwnie, bo potem będzie mnie kojarzył z takimi obrzydliwymi czynnościami. On problemu dalej nie widzi.

x

Ostatnio rzucił na wychodne (wlazł mi do łazienki, jak goliłam sobie pachy), że chyba nie możemy razem mieszkać, bo jestem gorsza, niż jego własna matka. On chce się czuć w domu swobodnie. Boże... Ja też chcę się tak czuć, a nie mogę, bo ciągle mnie nachodzi. Dlaczego on nie rozumie, że pary nie wszystko muszą robić przy sobie? Chciałabym się za przeproszeniem wypróżnić albo ogolić bez świadków!

Co mam zrobić, żeby to zrozumiał? Chyba zacznę go też odwiedzać w łazience. Może on sobie nie zdaje sprawy, jakie to jest krępujące. Jak go kilka razy na czymś przyłapię, to jest szansa, że zrozumie.

Ale wolałabym tego uniknąć, bo nie chcę się zniżać do jego poziomu...

Iga

Polecane wideo

Komentarze (59)
Ocena: 4.66 / 5
Anonim (Ocena: 5) 04.10.2015 08:11
Ja napisalam komentarz o romantyzmie i to była moja jedyna wypowiedź tutaj. Połączenie jest tak samo filozoficzne, jak sugerowanie, że ktoś się nie wypróżnia przy partnerze, bo ma kompleksy lub mało do zaoferowania w związku. Pisałam też, że mąż widział moją podpaskę, czy pomagał mi w chorobie, nawet w szpitalu podkładał mi nocnik do załatwiania się. To samo zrobiłam dla niego i to nie był żaden problem, ale nie mówimy o skrajnych sytuacjach i problemach zdrowotnych, tylko tym, że ktoś nie może kilku lub kilkunastu minut poczekać i MUSI wejść do łazienki, kiedy druga strona robi kupę. To jest po prostu dziwne dla mnie. Daleko mi do kogoś brzydliwego, daleko mi do paniusi, a jednak obserwacja drugiej osoby na toalecie zostaje w pamięci. Pracuję w męskiej ekipie i non stop słyszę narzekania na to, że żony moich kolegów zachowują się przy nich jak "świnie, nie kobiety". To nie moje określenie, tylko kochających mężów. Słyszę "taka kiedyś była delikatna, a teraz chodzi i głośno pierdzi". Dla jednych to swoboda, dla innych brak kultury i morderca romantycznej amtmosfery. Nie mówię, że Wasi mężowie tacy są, opisuję tylko swoje otoczenie. W chorobie, to w chorobie, wszystko się robi dla ukochanej osoby, ale w zdrowiu to coś innego. Dla mnie pielęgnacja związku, to też pielęgnowanie tego, żeby mąż mojej kupy jednak nie wąchał, ani przez chwilę. Nie obraziłam nikogo swoim komentarzem, a przynajmniej nie miałam takiego zamiaru. Dla mnie wchodzenie sobie do toalety traktowane jako zwykła rzecz, to po prostu przekroczenie granicy dobrego samoku i szczerze, nie miałabym ochoty na seks zaraz po tym, jakby mnie mój mąż widział na tronie. Inna sprawa, że zgadzam się z tym, że co związek to zwyczaje i to parze ma być dobrze, a nie innym. Nie ma jednego uniwersalnego przepisu na szczęście. Cieszę się (bez ironii), że Wam nie przeszkadza obojgu widok partnera podczas wypróżniania i jeszcze bardziej cieszę się, że mój mąż ma takie zdanie jak ja.
odpowiedz
Anonim 12:38:34 (Ocena: 5) 04.10.2015 00:48
Kogoś chyba bardzo boli, że musi zgłaszać komentarz, który nie obrażał w żaden sposób nikogo, dokładnie komentarz napisany o 15:04:01. Obraża kogoś to, że mam problemy zdrowotne? Czy to, że mój mąż nie ma nic przeciwko, gdy zapukam i wejdę do toalety np. po ręcznik? To nasz związek i nie narzekamy przez tyle wspólnych lat razem. Oczywiście zaraz się dowiem, że pewno mąż kłamie, zdradza mnie lub lituje się nade mną, że jesteśmy obrzydliwi (zarzuciliście już to jednej parze). Tak ciężko ludziom zrozumieć, że to sprawa między dwojgiem osób, to ich związek? Najważniejsze jest to, że się kochają. Mój mąż ma identyczne zdanie jak ja. Do anonima 15:47:31 - bardzo Ci dziękuję za porady. ;) Oczywiście, że świat to odcienie szarości. Tylko niektórzy ludzie nie potrafią tego zrozumieć i jeśli już muszą oceniać, to zamiast stwierdzić "My w związku nie zachowujemy się w taki sposób, ale przecież ludzie są różni, to wasza sprawa i nie jesteście w żaden sposób gorsi" muszą próbować obrażać drugiego, obcego człowieka, właściwie to za nic... Jedna wielka głupota, nie zrozumiem nigdy tego. O wiele prościej byłoby, gdyby ludzie potrafili zrozumieć, że każdy człowiek ma inny charakter, inne przyzwyczajenia itd, ale dopóki nie robi innym krzywdy i jest dobrym człowiekiem to nie powinni się wtrącać, oceniać. Niestety niektórzy bardzo lubią oceniać w zły sposób wszystko: gdy człowiek jest niski to od razu kurdupel, gdy człowiek jest wysoki to żyrafa, gdy człowiek jest szczupły to kościotrup, gdy człowiek jest otyły to spasła świnia, gdy ktoś ma dużo pieniędzy to wielki bogacz, gdy ktoś jest biedny to patologia itd Można by było tego wiele wymieniać. Jeśli chodzi typowo o problem dnia, to moim zdaniem oni powinni szczerze porozmawiać. Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 03.10.2015 23:34
Tak, udawajcie dalej, że pachniecie cały czas fiołkami i żywicie się wyłącznie sałatą i kwiatowym pyłem ;) musicie być mega zakompleksione, by wstydzić się naturalnych spraw. Całe życie będziecie bały się załatwiać sprawy fizjologiczne we własnym domu? A co, jeśli dostaniecie biegunki, podczas, gdy partner będzie w łazience? Zatkacie się korkiem, próżne niunie?
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 03.10.2015 16:40
Ludzie ogarnijcie się trochę i czytajcie ze zrozumieniem - czym innym jest choroba, a czym innym wchodzenie Komuś do łazienki, gdy się wypróżnia i chce być sam. - temat listu nie dotyczy sytuacji choroby!!!
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 03.10.2015 14:34
Ja proponuję dorosnąć Tobie, ale do kultury Anonimie 2015-10-03 13:25:01. Wchodzenie do łazienki, gdy druga osoba defekuje jest naruszeniem jej prywatności. I nie pochlebiaj sobie, że mnóstwo osób się tak zachowuje, bo ja nikogo takiego nie spotkałam w swoim życiu.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie