Mam bardzo intymny problem. A raczej ma go mój chłopak, bo mnie jest wszystko jedno. Muszę się przyznać, że nigdy nie goliłam włosów łonowych. Oczywiście skracałam je, ale zawsze coś tam było. Poznaliśmy się, kiedy je miałam, on to zaakceptował i zdążył się przyzwyczaić. Ostatnio jednak postanowiłam nieco odświeżyć swój wizerunek i zdecydowałam się na całkowitą depilację.
Sama bym tego nigdy nie zrobiła, bo boję się tam jeździć żyletką. Poszłam do profesjonalnego gabinety kosmetycznego i pani zrobiła mi to woskiem. Bolało, ale myślałam, że warto. Wyglądam tam zupełnie inaczej. Wydawało mi się, że nawet lepiej i zrobię chłopakowi miłą niespodziankę.
Bardzo się pomyliłam. Żebyście widziały jego minę… Coś na granicy obrzydzenia i płaczu. Delikatnie mówiąc - nie jest zadowolony z efektu.
fot. Unsplash
Potrzebował chwili, żeby się otrząsnąć i stwierdził, że nie jest aż tak źle. Ale ja widziałam, że coś tu nie gra. Wreszcie wydusiłam z niego prawdziwą opinię - jego zdaniem niepotrzebnie uległam modzie. Wcześniej wyglądałam naturalnie i to go kręciło, a teraz przypominam małą dziewczynkę albo lalkę Barbie. Podobno moje krocze nie wygląda apetycznie, kiedy jest takie odsłonięte.
Mojej reakcji możecie się domyślić - ubrałam się szybko i od tego momentu mamy ciche dni. Nie chcę, żeby mnie widział nagą, skoro tak bardzo go to obrzydza. On uważa, że przesadzam. Tylko wyraził swoją opinię, jakoś się przyzwyczai i lepiej zapomnieć o temacie. Ale mnie to naprawdę zabolało.
Chyba żadna kobieta nie chciałaby usłyszeć od ukochanego faceta, że coś jest z nią nie tak. Zachował się jak najgorszy prostak. Wpędzi mnie w kompleksy.
fot. Unsplash
Według niego nie powinnam już nigdy powtarzać tego błędu. A ja jestem teraz tak nabuzowana, że ani mi się śni. Jak tylko trochę odrośnie, to chyba znowu pójdę na depilację. Żeby tylko zrobić mu na złość. To, że jest moim chłopakiem, wcale nie oznacza, że może decydować o wszystkim, co mnie dotyczy. To jednak nadal moje ciało, za które sama powinnam brać odpowiedzialność. Nie będzie żaden facet mi wmawiał, co mogę z nim robić, a co nie.
Naprawdę byłam z siebie zadowolona, że to zrobiłam. Myślałam, że on też będzie i jeszcze bardziej mu się spodobam. A tu taki cios… Co mi z jego przeprosin i nędznych kwiatków. Mógł się ugryźć w język. Najpierw mówi, że akceptuje mnie od stóp do głów, a później takie przykre komentarze.
Jak powinnam się teraz zachować?
Sabina