Piszę, bo chyba nie daję sobie już rady. Blisko dwa lata temu zostawił mnie chłopak. Powód banalny – „bo kumple powiedzieli, żebym cię olał”. Mimo tego, nasz kontakt wcale się nie urwał. On cały czas dzwonił, pisał, najpierw grzecznie, potem bardziej agresywnie, obrażając chciał zmusić mnie do spotkania i naprawienia tego, co zniszczył. Nie uległam. Gdzieś tam w środku mnie włączyła się jakaś blokada „nie dam sobą poniewierać”.
Z miesiąca na miesiąc sytuacja się zaostrzała – swoją obojętnością wzbudzałam w nim ogromną złość. Przez SMS-y mieszał mnie z błotem, groził i obrażał na zmianę. Nie reagowałam. Zapewniał mnie, że zniszczy mi życie. I tak się właśnie stało. Mieszkam w małym mieście, tutaj wszyscy się znają, więc nie sztuką było puszczenie w obieg plotki. O tym, że jestem dziewczyną do łóżka wie już każdy. Co chwilę dowiaduję się nowych rzeczy i naprawdę nie mam siły tego wszystkiego prostować.
Jest mi niesamowicie przykro, bo zawsze miałam do siebie ogromny szacunek, a teraz wszystko diametralnie się zmieniło. Mam wrażenie, że znajomi patrzą na mnie z góry, bo wiadomo – „w każdej plotce jest ziarenko prawdy”.
Zmieniłam już numer telefonu, odcięłam się od portali społecznościowych, ale to wciąż za mało, żeby wszystko wróciło do normy. Nie mam ochoty z nikim rozmawiać, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka, ale praca i szkoła zobowiązują. Nigdy wcześniej, nie czułam się tak źle jak teraz. Jestem szarym, bezwartościowym człowieczkiem. Miłość mojego życia, zamieniła moje życie w piekło. Nie mam ochoty żyć.
Magda