W ostatnią sobotę byłam na komunii mojej małej kuzynki. Niby wszystko było w porządku, ale nie jestem do końca zadowolona. Nie uważam, żeby robić z tej okazji imprezę jak wesele, ale wypadałoby się jednak jakoś pokazać. Mnie rodzice zorganizowali w małej restauracji i było super. Tutaj zaproszono gości do mieszkania w bloku i trochę kiepsko wyszło.
Utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że takich rzeczy nie można robić w domu. To się nie może udać. Miejsca strasznie mało, wszyscy ściśnięci, ruszać się nie można, duchota, pani domu cały czas w kuchni, dziecko w swoim pokoju i ogólnie słabizna.
Czułam się tam nie gościem, ale jak jakaś zbędna osoba, która tylko zabiera przestrzeń i tlen innym. W lokalu wyglądałoby to zupełnie inaczej.
fot. Thinkstock
Nie wiem po co tak oszczędzać. Komunia jest raz w życiu i to w sumie jedyna taka wielka impreza w życiu dziecka. Nawet za 2 tysiące można ugościć rodzinę. Oni poskąpili i źle na tym wyszli. Ciekawa jestem od jak dawna przygotowywali jedzenie i w ogóle. A tak zlecasz wszystko innym i masz święty spokój.
Siedzieliśmy ściśnięci przy jednym stole. Było 20 osób. Kilka się nie zmieściło i jedli z talerzami na kolanach. Ani wstać, ani wyjść, wyprostować się nie można, jedzenie wnoszone nie równocześnie. Jedna osoba już dawno skończyła, inna dopiero dostawała. Organizacyjna masakra i ja się nie dziwię. Trudno nad tym zapanować.
Wiem, że nie tylko ja narzekam.
fot. Thinkstock
W sumie wyszliśmy wszyscy dość szybko, bo nie dało się tam dłużej wysiedzieć. Od razu słyszałam westchnięcia - wreszcie koniec. Takie małe mieszkanko to nie są warunki do przyjmowania tylu ludzi. Nie ma możliwości, żeby było im wygodnie i przyjemnie. Dziecko też się inaczej zachowuje, bo jak jest u siebie, to nic jej nie interesuje.
Kuzynka poszła do pokoju z prezentami i tam się dzieci bawiły. Głupio tak jakoś, bo to przecież jej święto. Dlatego szczerze odradzam. Lepiej się nawet zadłużyć i zorganizować to godnie, niż tak byle jak. Wróciłam stamtąd upocona, zmęczona i zwyczajnie zła.
Oni naprawdę nie przewidzieli, że to się nie może udać?
Renata