Zazwyczaj rodzice mają problemy ze swoimi dziećmi, a u mnie jest na odwrót. Uważam, że jestem poukładaną dziewczyną i nie mają się o co martwić. Dobre oceny, normalni znajomi, mam kilka pasji, nie wracam późno do domu. Naprawdę nie mają na co narzekać i tego nie robią. Kocham ich, ale czuję do nich coraz większe obrzydzenie. Coś im odbiło w ostatnich latach i nie zachowują się jak normalni rodzice. Oboje są już po 50., a wydaje im się chyba, że czas zatrzymał się 30 lat temu...
W naszym domu nigdy nie było tematu seksu. Wstydziliśmy się nawet oglądać obok siebie filmy, w której dochodziło do takich scen. Nikt ze mną nie rozmawiał o pierwszym razie, zabezpieczeniach itd. Byłam pewna, że dla nich to nie jest istotny temat, bo sami od lat tego nie robią. Nie wiem, może tak było, ale coś się zmieniło. Od jakiegoś czasu są tak bezpośredni i odważni, że aż sama czuję się głupio. Według mnie to nie wypada!
Coraz częściej słyszę w nocy niepokojące dźwięki. Kiedyś myślałam, że łażą po domu, przesuwają szafki albo mama próbuje uciszyć chrapiącego ojca. Dalej tak bym to sobie tłumaczyła, gdyby nie to, że raz otworzyłam drzwi i usłyszałam dokładnie o co chodzi. Oni się ze sobą kochali. Tak, jakby mnie nie było i mojego rodzeństwa też. Aż mnie zemdliło na samą myśl, bo w tym wieku to raczej dziwne. Potem było jeszcze gorzej...
Mama nagle uznała, że wypada ze mną porozmawiać o seksie. Byłam tak speszona, że prawie uciekłam. Trochę za późno się za to zabrała, ale widocznie szukała w sobie odwagi. No i się zaczęło... Bardzo szczegółowo mi to wszystko opisywała (tak jakbym nie zdążyła się wcześniej dowiedzieć) i co najgorsze – ciągle mówiła coś w stylu „bo my z tatą...”. Tak, ona mi opowiadała o tym, jak to z nimi było i jak jest nadal!
Kiedy wychodzę z domu, to tata czasami puszcza teksty typu „tylko nie wróć z brzuchem!”. I głupio się śmieje. Chyba wszystkich ocenia przez pryzmat swoich potrzeb. Młodzieniaszek nagle się zrobił taki wyzwolony i ciągle mu mało seksu. Nawet nie chcę o tym myśleć, bo robi mi się niedobrze. Już niech sobie to robią, ale nie chcę tego słyszeć, a tym bardziej o tym słuchać! Jestem ich dzieckiem, a nie koleżanką, której można się zwierzać.
Chcę w nich widzieć rodziców, a nie jakichś zboczeńców, którzy hałasują w nocy i zagadują mnie na takie tematy. Dla mnie to nie jest normalne i mam dosyć. Chciałabym im o tym jakoś powiedzieć, ale boję się nawet przyznać, że tak to widzę. No i, że słyszę te ich jęki i stukanie, kiedy próbuję zasnąć. Ostatnio ojciec bez ceregieli położył w sklepie na taśmie paczkę prezerwatyw. Myślałam, że umrę ze wstydu.
Co im się stało?!
Dorota