Jestem jeszcze młodą dziewczyną i nigdy nie myślałam, że coś takiego mnie spotka. Uległam kiedyś modzie i teraz muszę za to płacić. Wyglądam tragicznie i jestem pośmiewiskiem. Wszyscy żartują z moich brwi i wcale im się nie dziwię. Najgorsze jest to, że sama jestem sobie winna, bo gdybym ich tak nie skubała, to by dalej rosły.
Od kiedy pamiętam regulowałam sobie brwi. To się zaczęło, jak miałam chyba 13 lat. Rozrosły się na boki i w środku prawie się łączyły. W ukryciu brałam pęsetę mamy i rwałam. Najpierw tylko usuwałam to, co zbędne, a później zaczęłam zmieniać ich kształt. Były coraz cieńsze, bo tak mi się podobało.
Nie lubiłam brwi i chciałam mieć ich jak najmniej. Udało mi się i teraz bardzo cierpię!
fot. Unsplash
Prawda jest taka, że w kilka lat sama pozbyłam się brwi. Tak często je regulowałam i były tak cienkie, że normalnie tego nie wytrzymały. Zaczęło się od małych braków, które musiałam zamalowywać, później zrobiły się już duże placki, a teraz zamiast brwi mam pojedyncze włoski. Muszę je malować od nowa, żeby cokolwiek tam mieć.
Wiecie, jak to wygląda. Starsze panie tak sobie robią. Malują kredką brew na skórze i na pewno to nie wygląda naturalnie. Dlatego ja jestem zrozpaczona, że mam coś takiego w wieku 17 lat. Jeszcze dorosłej kobiecie można to wybaczyć, ale ja jestem młoda i chciałabym się podobać.
Nikt mnie nie podrywa, ale tylko się głupio śmieją...
fot. Unsplash
Nie wiem, co ja ma mogę z tym zrobić. Mama mi mówiła, że to się tak skończy, ale oczywiście nie posłuchałam. Czuję się jak kaleka, ale niestety kogo to obchodzi. Przecież sobie nie przeszczepię włosów do brwi. Makijażu permanentnego się boję, bo jak źle wyjdzie, to potem nic z tym nie zrobię. Domalowane wyglądają tragicznie. Jestem kiczowata, sztuczna i najgorsza na świecie.
Gdybym mogła cofnąć czas, to bym nie wyrwała ani jednego włoska. Szkoda tylko, że jest za późno. Wyglądam jak jakaś lampucera, a nie uczennica z liceum. Jestem pewna, że to z tego powodu nie mam powodzenia u chłopaków.
Chce mi się wyć...
Basia