Podobno w Polsce mamy wolność słowa, a młodzi ludzie też mogą mieć swoje zdanie. Nie wydaje mi się. Mnie nie pozwolono na to, żebym przedstawiła swoją opinię i zupełnie nie wiem dlaczego. Skoro na lekcjach mówi się np. o prezerwatywach, to dlaczego nie o tym, jak naprawdę wygląda aborcja? Wydaje mi się, że moi rówieśnicy w ogóle tego nie wiedzą. A jak się ich zapytać, to wszyscy są za, bo przecież kobieta ma prawo decydować o sobie.
Chciałam pokazać im to z innej strony. Przyniosłam ze sobą kilka zdjęć abortowanych dzieci i zawiesiłam je na tablicy w naszej klasie. Było wolne miejsce, więc niczego nie musiałam usuwać. Zaraz zrobiła się afera. Powiem tylko, że byłam na dywaniku u wychowawczyni i dyrektora. Wezwano też moich rodziców. Wszystko dlatego, że pokazałam PRAWDĘ.
Usłyszałam, że szkoła to nie miejsce na takie „manifestacje”. A niby dlaczego nie?!
Zobacz również: LIST: „Zastanawiam się nad aborcją i naprawdę potrzebuję Waszej pomocy! Co powinnam zrobić?”
fot. Unsplash
Wydaje mi się, że o takich sprawach trzeba rozmawiać właśnie z młodymi ludźmi. Oni nic nie wiedzą, a później trudno im zmienić zdanie. Pewnie stąd tak wielu Polaków popiera zabijanie dzieci. A skoro aborcja to nic takiego, to dlaczego tak ich oburzają zdjęcia martwych noworodków? Przecież wszędzie słyszymy, że to niewinny zabieg. Dziecka jeszcze nie ma, a matce nic złego się nie dzieje.
Wiedziałam, że te zdjęcia nie przejdą bez komentarza, ale nie spodziewałam się aż takiej histerii. Koledzy z klasy zaczęli mnie wyzywać od psycholek, jeden zerwał większość z tablicy, a resztę ściągnęła nauczycielka. Usłyszałam tylko, że tak nie można. Podobno złamałam regulamin szkoły i jak taki „wybryk” się powtórzy, to mogą mnie nawet wyrzucić.
Szczerze? To tak ważna sprawa, że jestem w stanie nawet zaryzykować. Kto im ma otworzyć oczy, jeśli wszyscy inni się boją?
Zobacz również: LIST: „Chłopak w SMS-ie namawia mnie na aborcję. Wypisał 10 powodów...”
fot. Unsplash
Takie zdjęcia są najlepszą metodą, żeby coś się ludziom poprzestawiało w głowach. Gadanie niewiele daje, bo oni zawsze mają jakieś argumenty. A tak? Patrzą na zakrwawione zwłoki i może ruszy ich sumienie. Zorientują się, że to wcale nie jakiś płód, ale dziecko, które mogło żyć. Wiem, że to szokujące, ale inaczej się nie da. Szkoła to dobre miejsce, tak jak każde inne. Dlatego dziwią mnie protesty, kiedy podobne wystawy pokazywane są na ulicach.
A gdzie mają być? W zamkniętych salkach? Tam żaden zwolennik aborcji nie przyjdzie, bo ma już swoją prawdę objawioną. Ludzi trzeba wziąć z zaskoczenia i wstrząsnąć, kiedy w ogóle się tego nie spodziewają. Tyle dobrego, że o mojej akcji zrobiło się w szkole głośno i może kilka osób zobaczy te fotki w Internecie.
Wolności słowa w Polsce już nie ma. Chyba, że dla osób o poglądach lewicowych.
Gosia
Zobacz również: Kogo uratujesz z pożaru? Ten test zdradzi, czy popierasz aborcję