Nie wiem, czy bardziej się martwię, czy po prostu czuję złość i bezsilność. Moja najlepsza przyjaciółka od kilku tygodni spotyka się z facetem, którego nie znoszę. Od początku coś mi w nim nie grało. Ma w sobie tę dziwną energię, która sprawia, że nie potrafię mu zaufać. Z jednej strony udaje miłego, z drugiej w jego spojrzeniu i tonie głosu jest coś wyrachowanego.
Zaraz usłyszę, że po prostu trudno mi pogodzić się z tym, że ktoś nowy wszedł w jej i jestem zazdrosna, ale naprawdę nie o to chodzi. Im dłużej ich obserwuję, tym bardziej czuję, że coś jest nie tak. On kontroluje, z kim ona rozmawia, komentuje jej ubrania, decyduje, gdzie pójdą, a kiedy spotykamy się we trójkę, ma zwyczaj ją poprawiać przy każdej możliwej okazji. W jego zachowaniu nie ma czułości. Jest raczej dominacja i ciągłe ocenianie.
Zauważyłam też, że Ola powoli odsuwa się od znajomych. Coraz rzadziej odpisuje na wiadomości, nie wychodzi z nami, zawsze tłumacząc, że on wolał, żeby została w domu. Kiedy powiedziałam, że się o nią martwię, stwierdziła, że przesadzam, bo po prostu mają teraz fajny etap bycia tylko we dwoje. Widzę jednak, że w jej oczach nie ma tej samej iskry co dawniej.
Zobacz także: „Mój mąż całował się z kobietą w wieku naszej córki”
Nie wiem, jak się zachować. Boję się, że jeśli będę za bardzo naciskać, odsunie się ode mnie całkiem. A jeśli nic nie powiem, może wpakować się w coś, z czego trudno będzie jej się potem wydostać. Nigdy nie widziałam, żeby ktoś tak po cichu przejmował nad kimś kontrolę.
Czasem mam ochotę po prostu powiedzieć jej wprost, że ten facet to manipulant. Wiem jednak, że dopóki sama tego nie zobaczy, niczego nie zmieni. Trwam więc między gniewem a troską, obserwując, jak moja przyjaciółka coraz bardziej znika z własnego życia.
Czy powinnam milczeć i czekać, aż sama się zorientuje? Czy spróbować jeszcze raz z nią porozmawiać, nawet ryzykując, że się na mnie obrazi? Pomóżcie.
Asia