Na jednej z warszawskich grup dzielnicowych wybuchła burzliwa dyskusja po tym, jak właściciel samochodu opublikował post dotyczący parkowania. Jeden z sąsiadów, niezadowolony z jego sposobu zaparkowania auta, nakleił mu za karę wulgarne naklejki na samochodzie. Jak się jednak okazało, zarzuty wobec kierowcy były bezpodstawne.
Zobacz także: Trzy razy wzywałam pogotowie do 38-letniego męża. Nie chcieli przyjechać, bo jest „za młody”
Właściciel pojazdu zaparkował samochód przed swoim blokiem, co najwyraźniej nie spodobało się jednemu z sąsiadów. Ten, uznając parkowanie za nieprawidłowe, postanowił zareagować. Na szybie auta pojawiły się wulgarne naklejki, które szybko stały się przedmiotem gorącej dyskusji. W odpowiedzi poszkodowany właściciel opublikował na lokalnej grupie społecznościowej stanowczy apel, przypominając o konsekwencjach prawnych takich działań.
Właściciel ostrzega
Chciałem poinformować sąsiada, który nakleił mi te urocze naklejki na prawidłowo zaparkowanym samochodzie, że zgodnie z art. 124 kodeksu wykroczeń, kto cudzą rzecz umyślnie niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, jeśli szkoda nie przekracza 800 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny zaś zgodnie z art. 141 kodeksu wykroczeń, kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 zł albo karze nagany. W związku z tym grzecznie proszę przyjdź usunąć swą twórczość (w drugim aucie mam kamerę, która cię uwieczniła) lub odezwij się na priv, bo w przeciwnym razie złożę zgłoszenie na policję — brzmiała wiadomość do sąsiada.
Nie wiadomo, czy konflikt udało się rozwiązać, jednak ta sytuacja przypomina, że podobne spory można rozwiązywać w sposób bardziej konstruktywny, bez konieczności uciekania się do działań, które mogą mieć konsekwencje prawne.
Więcej przeczytasz tutaj.
