Chłopak, z którym spotykam się od ponad miesiąca, praktycznie nie ma wokół siebie męskiego towarzystwa. Ma może dwóch kumpli, z którymi spotyka się sporadycznie, ale zdecydowaną większość jego znajomych stanowią dziewczyny. Wychodzi z nimi na kawę, rozmawia przez telefon czy pisze wiadomości. Mówi, że od zawsze lepiej dogadywał się z kobietami i że nie mam powodów do zazdrości.
Zobacz także: Nie po to studiowałem, żeby siedzieć na kasie
Staram się mu ufać i mówić sobie, że przecież każdy może mieć znajomych takiej płci, z jaką czuje się swobodniej. Im dłużej trwa nasz związek, tym częściej łapię się jednak na tym, że czuję się nieswojo. Zdarza się, że idzie na spotkanie z koleżanką, a ja mam w głowie milion pytań. O czym rozmawiają, czy to tylko przyjaźń, czy może jednak coś więcej?
Dlaczego waszym zdaniem w jego otoczeniu praktycznie nie ma mężczyzn? Powinnam włączyć swoją czujność? Sama już nie wiem, czy problem jest w nim, czy w mojej zazdrości. Moje przyjaciółki uważają, że jego zachowanie jest podejrzane, ale one nie są obiektywne. Wiadomo, że chcą dla mnie jak najlepiej.
Marcelina