Nie umiem powiedzieć własnej matce, że mnie zraniła

„Mam w sobie ogromny żal, ale jak tylko próbuję zacząć rozmowę, coś mnie blokuje”.
Nie umiem powiedzieć własnej matce, że mnie zraniła
Fot. Pexels
02.07.2025

Mam problem, który noszę w sobie od lat, ale nigdy nie potrafiłam o nim nikomu powiedzieć wprost. Chodzi o moją mamę. Nie jest tak, że była złą matką w takim oczywistym sensie. Dbała o mnie, miałam co jeść, i tak dalej, ale przez cały czas dorastania czułam, że nie jestem wystarczająca i to uczucie zostało mi do dziś.

Mama przez całe dzieciństwo mnie porównywała do koleżanek, kuzynek, czasem nawet do dziewczyn z telewizji. Zawsze były ładniejsze, szczuplejsze, zdolniejsze, bardziej ogarnięte. Ja nigdy nie byłam wystarczająca. Cokolwiek zrobiłam, zawsze można było lepiej. Miałam dobre oceny, ale mama i tak mówiła, że mogłam się bardziej postarać.

Zobacz także: Latem odzywają się wszystkie moje kompleksy

Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek powiedziała mi, że jestem piękna. Nie mówiła też, że mnie kocha i jest ze mnie dumna. Teraz, jako dorosła kobieta, nadal czuję się niepewna siebie, mam mnóstwo kompleksów, boję się, że jestem brzydka, niewystarczająca, bezwartościowa. W pracy ciągle wydaje mi się, że nie zasługuję na sukces. W relacjach boję się, że ktoś mnie zostawi, bo przecież jestem brzydka i głupia.

Nie umiem jej tego powiedzieć. Mam w sobie ogromny żal, ale jak tylko próbuję zacząć rozmowę, coś mnie blokuje. Boję się, że mnie wyśmieje albo zbagatelizuje to wszystko, jak zawsze. Dla niej to pewnie nic, ale mnie trudno żyć z poczuciem, że jestem nikim.

Maja

Horoskop miłosny na LIPIEC ♥
Horoskop miłosny na LIPIEC ♥ - zdjęcie 1
Komentarze (9)
Ocena: 4.11 / 5
gość (Ocena: 5) 02.07.2025 11:54
Idź na terapie, bo raczej jej potrzebujesz i potem daj matce rachunek za nią. Mnie chowała taka sama matka. Boomerka po przejściach. Babcia się zabiła (jak mama miała 2 lata), dziadek alkoholik, nie zdążył się zachlać na śmierć, bo wykończyła go gruźlica, sierota od 16 roku życia, a potem samotna matka (ja i siostra). Nie umie gotować do tej pory, nie zdechłam z głodu tylko dzięki babci (mama ojca). Wieczne darcie mordy i przytyki. Jak zaczęłam rozrabiać (głównie wagary) to zabrała mnie do psychiatry i usłyszała, że to ona jest problemem, nie ja. To zabrała mnie do innego. Usłyszała to samo i nagle stwierdziła, że jednak nie potrzebuję pomocy. Mam matkę, która goowno wiedziała o wychowywaniu dzieci. Ale ja nie mam problemów z wytykaniem jej je porażek pedagogicznych.
zobacz odpowiedzi (2)
gość (Ocena: 1) 02.07.2025 09:03
Gdybyś próbowała się sprzeciwić, to usłyszałabyś "Ale ty nie jesteś Wszyscy i nie masz na imię Każdy". Wybiórczy perfekcjonizm połączony z apodyktycznością, zjawisko dość częste. Ale nie jest to żaden pretekst do tłumaczenia swoich niepowodzeń kilkanaście czy kilkadziesiąt lat później. Czas się ogarnąć. To trudne, ale możliwe. I naprawdę nie jest do tego potrzebny psycholog ani terapeuta.
zobacz odpowiedzi (1)
pol (Ocena: 5) 02.07.2025 07:03
Nawet jak jej powiesz to to nic nie da. Mówię to jako córka takiej kobiety która dzisiaj jest dla mnie obca. Kiedy zwracam uwagę, tłumacze, to nic. Ściana. Jedyne co mogę otrzymać to foch.
odpowiedz
Arletta Bolesta (Ocena: 5) 02.07.2025 03:27
Kwestia rodziny brana jest też pod uwagę w trakcie kościelnego procesu o nieważność małżeństwa; dr Arletta Bolesta adwokat kościelny; mail: [email protected]
odpowiedz
Katarzyna (Ocena: 5) 02.07.2025 00:57
Każdy sam odpowiada za własne emocje. Matki nie mają z tym nic wspólnego. Zdrowi rodzice nie popadają w samozachwyt nad swoim potomstwem tylko je wychowują. Taka drobna różnica, ale jednak istnieje. Najczęściej te "słodkie" komentarze padają z ust matek-patusiarek (ja i mój bąbelek).
zobacz odpowiedzi (1)
Polecane dla Ciebie