Mam przyjaciółkę, z którą znam się od lat. Przeszłyśmy razem przez liceum, studia i pierwsze poważne prace. Zawsze byłam tą, która dzwoniła pierwsza, wysyłała wiadomości, proponowała spotkania. Kiedyś mi to nie przeszkadzało, bo czułam, że z drugiej strony też jest zaangażowanie. Może nie w inicjatywie, ale w obecności, czy w czasie, który sobie poświęcałyśmy.
Od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Coraz rzadziej dostaję odpowiedzi na wiadomości. Czasem minie kilka dni, zanim w ogóle odczyta. Spotkania dochodzą do skutku tylko wtedy, gdy ja je zaproponuję i dopasuję się do jej grafiku. A jeśli ja nie napiszę, ona nie odzywa się wcale. Minęły dwa tygodnie, odkąd ostatnio z nią rozmawiałam, bo postanowiłam zrobić eksperyment i się nie odzywać. Cisza. Kompletnie nic.
Zobacz także: Czy powiedziałabyś koleżance, że jej facet ją zdradza?
Próbuję nie brać tego do siebie. Wiem, że każdy ma swoje życie, problemy, zobowiązania. Nie chcę tej znajomości zakończyć, ale coraz częściej zastanawiam się, ile jeszcze powinnam dawać od siebie, żeby nie czuć się ignorowaną i niewidzialną. Czy waszym zdaniem za bardzo się staram?
Milena