Jestem z Kamilem od ponad dwóch lat. Kocham go i on mnie pewnie też, ale... chyba na swój sposób. Dla niego „miłość” to bycie razem wieczorem na kanapie, ale tylko jeśli nie ma meczu z kumplami, wyjścia na piwo albo całonocnej gry online. Koledzy są ważniejsi ode mnie. Zawsze byli i mam wrażenie, że zawsze będą.
Zobacz także: Mąż nie pozwala mi wychodzić z koleżankami
Na początku to ignorowałam. Mówiłam sobie, że każdy potrzebuje przestrzeni, ale gdy po raz kolejny odwołał nasz wspólny wyjazd, bo chłopaki jadą na spontanie w góry, coś we mnie pękło. Kiedy w moje urodziny przyszedł godzinę później, bo zaciągnęli go do baru, poczułam się jakbym w ogóle nie była ważna. Nie chcę być tą, która wiecznie czeka i się dostosowuje.
Może on jeszcze nie dorósł do tego, by być w prawdziwym związku. Ale ja nie chcę już czekać, aż się obudzi.
Chyba się rozstaniemy i to będzie najtrudniejsza decyzja, ale może jednocześnie najlepsza.
Magda