Czuję, że nie mam się komu wygadać, a bardzo tego potrzebuję. Mój chłopak zawsze interesował się tatuażami. Na początku podobało mi się to, że ma kilka symbolicznych wzorów, które coś dla niego znaczą. Z czasem jednak wpadł w prawdziwą obsesję. Tatuaże zaczęły pojawiać się jeden po drugim na rękach, nogach, klatce piersiowej, a nawet szyi.
Ostatnio to poszło o krok za daleko. Gdy wrócił od tatuatora i zobaczyłam jego twarz, wściekłam się. Wytatuował sobie policzki i powieki. Na twarzy ma teraz wzory, których nawet nie do końca rozumiem, a na powiekach jakieś symbole, które, jak twierdzi, mają dla niego ogromne znaczenie duchowe. Mówi, że to wyraz jego prawdziwego „ja” i że w końcu czuje się w pełni sobą.
Zobacz także: Dostałam zaproszenie na pierwszą randkę… do jego domu
Nie mogę się do tych tatuaży przyzwyczaić. Kocham go, ale boję się, co będzie dalej. Co, jeśli zdecyduje się na jeszcze bardziej ekstremalne modyfikacje? Nie mówię, że tatuaże są złe, ale gdzie jest granica? Wiem, że to jego ciało i jego wybór, ale czy naprawdę nie mam w tej kwestii nic do powiedzenia? Nawet mnie nie uprzedził, nie pogadał ze mną o tym. Może to boli mnie nawet bardziej niż te bohomazy na jego twarzy.
M.