Od kilku tygodni żyję w emocjonalnym koszmarze. Mąż oskarżył mnie o zdradę, choć przysięgam, że nigdy do niej nie doszło. Jestem niewinna, ale mimo moich tłumaczeń, dowodów i godzin rozmów, on nadal mi nie wierzy. Czuję się bezsilna.
Zaczęło się od tego, że pewnego dnia wróciłam późno z pracy. Wyjaśniłam, że mieliśmy pilny projekt, który musiałam skończyć z zespołem, ale od tamtej pory mój partner stał się podejrzliwy. Zaczął przeglądać moje wiadomości, wypytywać o każdą godzinę mojego dnia i doszukiwać się drugiego dna w najzwyklejszych sytuacjach. Często powtarzał, że coś przed nim ukrywam, a ja czułam się coraz bardziej osaczona.
Zobacz także: Dostałam zaproszenie na pierwszą randkę… do jego domu
Kulminacja nastąpiła, gdy przypadkowo natknął się na moją rozmowę z dawnym znajomym, z którym studiowałam. Było to zwykłe pytanie o pomoc w pewnej sprawie zawodowej, nic osobistego. Jednak dla mojego męża był to dowód na to, że coś się między nami dzieje. Nie pomogły wyjaśnienia, że nie spotkaliśmy się od lat, a rozmowa dotyczyła jedynie spraw technicznych.
Próbowałam z nim rozmawiać. Powtarzałam, że go kocham, że nie zrobiłam niczego, co mogłoby rozbić nasz związek. Proponowałam nawet, że mogę zrezygnować z kontaktu z tą osobą, byle tylko zrozumiał, że nie ma się czego obawiać. Ale on ciągle powtarza, że coś musi być na rzeczy. Wpadł w paranoję.
Jak mam udowodnić niewinność, gdy nie zrobiłam nic złego? Czuję, że ta sytuacja powoli niszczy nasz związek i mnie samą. Kocham go, ale nie mogę żyć w ciągłym cieniu podejrzeń.
Izabela