Niedawno dostałam awans, coś, na co teoretycznie czekałam od dawna. Powinnam się cieszyć, być dumna z siebie i świętować, ale zamiast tego towarzyszy mi poczucie niepewności i strachu, że nie jestem wystarczająco dobra.
Od kilku lat pracuję w tej samej firmie, zaczynałam od najniższego stanowiska i stopniowo szłam w górę. Zawsze uważałam, że aby coś osiągnąć, trzeba dać z siebie sto procent, i tak właśnie robiłam. Przychodziłam wcześniej, wychodziłam później, brałam na siebie dodatkowe zadania. I nagle to się stało, mój szef zaprosił mnie na rozmowę i oznajmił, że dostaję awans na kierownicze stanowisko. Pogratulował mi, powiedział, że od dawna widzi moje zaangażowanie i uważa, że świetnie sobie poradzę.
Zobacz także: Dostałam zaproszenie na pierwszą randkę… do jego domu
Problem w tym, że ja sama w to nie wierzę. Od chwili, gdy to ogłosił, czuję się, jakbym oszukiwała wszystkich wokół. Mam wrażenie, że nie jestem tak kompetentna, jak mi się wydawało, a ludzie dookoła niedługo się zorientują, że popełnili błąd. Każdego dnia zastanawiam się, czy nie ma wokół mnie kogoś, kto bardziej zasługuje na to miejsce, kto byłby bardziej charyzmatyczny, pewniejszy siebie, bardziej naturalny w roli lidera. Ja nie czuję się liderką, po prostu zawsze robiłam swoje.
Co gorsza, moi współpracownicy zaczęli traktować mnie inaczej. Już nie jestem „jedną z nich”, widzę dystans, który się pojawił. Nie wiem, jak budować autorytet, kiedy sama siebie nie postrzegam jako osoby, która powinna kogoś prowadzić. Boję się podejmowania decyzji, które mogą mieć wpływ na cały zespół. Boję się, że ktoś w końcu powie: „Ona się do tego nie nadaje”.
Zaczęłam się zastanawiać, czy to, co czuję, to syndrom oszusta. Czytałam o nim, bo dotyka podobno wielu kobiet, które osiągają sukcesy, ale zamiast się nimi cieszyć, zaczynają wątpić w swoje umiejętności.
Nie chcę nikomu mówić, że tak się czuję, bo boję się, że wyjdę na niepewną siebie osobę. Czy ktoś z Was miał kiedyś podobne emocje po awansie? To minie samo?
Nina