Przez kilka lat pracowałam w jednej firmie. Moja praca była stabilna, znałam swoje obowiązki, a atmosfera w zespole była dobra. Jednak mimo wszystko czułam, że stoję w miejscu, zwłaszcza finansowo. Na podwyżkę nie było szans. Wynagrodzenie, które otrzymywałam, ledwo wystarczało na pokrycie podstawowych potrzeb, a o jakichkolwiek oszczędnościach mogłam tylko pomarzyć. Postanowiłam więc poszukać nowej pracy, która dałaby mi szansę na lepsze zarobki.
Trafiłam na ofertę, która wydawała się spełniać moje oczekiwania. Nowa firma oferowała wyższe wynagrodzenie, obiecywała możliwości rozwoju i awansu. Po rozmowie kwalifikacyjnej czułam, że to miejsce, w którym mogę się odnaleźć. Kiedy mnie przyjęli, odeszłam ze starej pracy.
Zobacz także: Mój szef mnie nienawidzi
Już od pierwszego dnia miałam wrażenie, że coś jest nie tak. Mój przełożony nie przedstawił mi jasno zakresu obowiązków, a współpracownicy nie byli zbyt chętni do pomocy. Zamiast wdrożenia i wsparcia, czułam się jak intruz, który musi sam wszystko ogarnąć. Atmosfera była toksyczna, a każdy błąd był wytykany aż przesadnie.
Pracowałam ciężko, ale czułam, że niezależnie od tego, ile wysiłku włożę, moje starania nie są doceniane. Po trzech miesiącach, zupełnie niespodziewanie, zostałam poinformowana, że firma postanowiła zakończyć ze mną współpracę.
Obecnie jestem bezrobotna. Czuję się oszukana, bo uwierzyłam w obietnice, które okazały się pustymi słowami. Żałuję, że odeszłam z poprzedniej firmy.
Justyna