Mój ślub i wesele miały być najpiękniejszym dniem w życiu, ale jedno wydarzenie pozostawiło we mnie pewien niesmak. Chodzi o moją świadkową, która niestety bardzo mnie zawiodła.
Planowałam ten dzień z myślą, że obok mnie będzie ktoś, kto wesprze mnie w każdej chwili i do samego końca będzie czuwał nad przebiegiem uroczystości. To było dla mnie oczywiste, że świadkową zostanie moja najlepsza przyjaciółka. Początkowo faktycznie była bardzo pomocna. Pomagała mi z chodzeniem do toalety, bo suknię miałam bardzo obszerną. Mówiła mi też, jak coś się działo z makijażem, czy zachęcała gości do tańca. Wszystko szło dobrze do północy. Wybiła 24:00 i moja świadkowa uznała, że pora iść spać. Nie była to kwestia złego samopoczucia czy jakiegoś nagłego zdarzenia. Po prostu odczuła zmęczenie i powiadomiła mnie, że już wraca do domu.
Zobacz także: Mój facet powiedział mi, z kim spotykał się przede mną. Przeżyłam szok
Nie ukrywam, że poczułam się zawiedziona. Świadkowa to przecież osoba, która pełni ważną rolę tego dnia, bo nie tylko pomaga w przygotowaniach, ale też wspiera pannę młodą w trakcie całej uroczystości. Tymczasem ja zostałam bez jej wsparcia w chwili, gdy wciąż go potrzebowałam. Być może dla niej nie miało to większego znaczenia, ale dla mnie był to sygnał, że nie do końca zrozumiała, jak ważna była jej obecność.
Czuję niesmak i mam do niej żal. Jeszcze z nią tego nie omówiłam, ale mam to w planach. Uważałam ją za prawdziwą przyjaciółkę, ale jej zachowanie mocno mnie rozczarowało.
Julita