Moja córka za kilka tygodni ma swoją studniówkę. Od początku mówiła, że pójdzie na nią sama, bez partnera. Myślałam, że tylko tak się droczy, a tak naprawdę zaprosi jako osobę towarzyszącą jakiegoś przyjaciela, a może nawet kogoś, z kim się spotyka. Podpytywałam ją delikatnie, a ona ponownie oznajmiła mi, że idzie sama. Choć starałam się przyjąć tę wiadomość ze spokojem, nie rozumiem jej decyzji.
Od dawna wyobrażałam sobie ten wieczór. Córkę w pięknej sukni, u boku kogoś miłego. Teraz zastanawiam się, dlaczego zdecydowała się nie zapraszać nikogo. A może zaprosiła kogoś, tylko spotkała ją odmowa? Nie wiem, bo moja córka jest bardzo zamknięta w sobie i nie chce rozmawiać na ten temat.
Zobacz także: Mój facet powiedział mi, z kim spotykał się przede mną. Przeżyłam szok
Za moich czasów nie było mowy o tym, żeby nie zaprosić osoby towarzyszącej. Zawsze się znalazł jakiś chętny kolega czy sąsiad. Syn mojej koleżanki chętnie by się zgodził, ale moja córka oczywiście reaguje złością na mój pomysł.
Boję się, że coś ją może ominąć. Nie chcę jej absolutnie z nikim swatać, ale na pewno miło by było potańczyć na studniówce z kimś innym niż tylko z koleżankami ze szkoły. Zwłaszcza, że większość z nich zaprosiła partnerów, bo pytałam o to córkę. Łudzę się, że może jeszcze zmieni zdanie. Chciałabym, żeby miała z tego wieczoru jak najlepsze wspomnienia.
Maria