Na początku związku, czyli jakieś trzy lata temu, było jak w bajce. Czułam się kochana, doceniana, a mój partner potrafił okazywać miłość w każdy możliwy sposób. Mówił czułe słowa, robił niespodzianki, lubił się przytulać. Po prostu czułam, że jestem dla niego najważniejsza.
Od jakiegoś czasu wszystko się zmieniło. Już w ogóle nie mówi „kocham Cię”, a jakiekolwiek miłe gesty teraz zupełnie zniknęły. Czuję się jak współlokatorka, a nie dziewczyna, którą kiedyś uwielbiał. Rozmawialiśmy o tym, próbowałam mu wyjaśnić, że brakuje mi jego czułości. On odpowiada, że nic się nie zmieniło. Ale ja widzę, że coś jest nie tak.
Zobacz także: Czuję się molestowana na siłowni
Brakuje mi fajerwerków, które kiedyś były między nami. Czuję się tak samotna w tym związku, że zaczęłam podejrzewać go o zdradę. Zastanawiam się, czy on jeszcze mnie kocha, czy po prostu się przyzwyczaił i trwa ze mną z wygody, a czułość zostawia dla kogoś na boku.
Moim zdaniem miłość to nie tylko słowa, ale też drobne gesty. Wyolbrzymiam problem?
Natalia