W zeszłym tygodniu odezwała się do mnie jedna kobieta... Powiedziała, że jest kochanką mojego męża. Najpierw myślałam, że to jakiś żart, ale potem zaczęła mówić rzeczy, które mogła wiedzieć tylko osoba, która rzeczywiście z nim była.
Napisała mi wiadomość na Messengerze, zupełnie znikąd. Na początku myślałam, że to może jakaś pomyłka, ale kiedy podała szczegóły, takie jak miejsce, gdzie się spotykali, daty, a nawet... prezenty, które jej kupił, to po prostu mnie sparaliżowało. Napisała, że „chce być fair” i „żebym znała prawdę”. To jest jakiś koszmar.
Zobacz także: Podczas kłótni wyszedł i nie wrócił na noc. Nie wiem, co mam o tym myśleć
Najgorsze jest to, że teraz, kiedy patrzę na męża, wszystko wydaje mi się podejrzane. Każdy wyjazd „służbowy”, każda spóźniona wiadomość. Zaczynam doszukiwać się kłamstw we wszystkim, co robił przez ostatnie lata. Czuję się, jakbym oszalała.
Kiedy go zapytałam wprost, to oczywiście wszystkiemu zaprzecza. Mówi, że to jakaś wariatka, że nie wie, kto to jest i że nigdy jej nie widział na oczy. Ale w tej wiadomości było tyle szczegółów... Skąd ona to wszystko wie, jeśli to kłamstwo?
Nie wiem, co zrobić. Część mnie chce uwierzyć mężowi, bo przecież mamy razem dzieci, dom, tyle lat wspólnego życia. Ale druga część mnie nie umie zapomnieć tego, co przeczytałam. Boję się, że jeśli zostanę, to będę ciągle żyła w niepewności, a jeśli odejdę, może rozwalę rodzinę przez jedno, może nieprawdziwe, oskarżenie.
Będę wdzięczna za każdą radę, bo czuję, że nie mam nikogo, komu mogłabym o tym powiedzieć.
K.