Jestem w trzeciej ciąży. Zawsze marzyłam o dużej rodzinie, więc pozytywny test ciążowy przyjęłam ze spokojem. Mąż początkowo się ucieszył na wiadomość o trzecim dziecku i ciągle powtarzał, że może wreszcie to będzie syn. Kiedy badanie wykazało, że znów urodzi się dziewczynka, jego zapał zupełnie zgasł.
Mój mąż zawsze mówił, że chciałby mieć syna, ale nigdy nie dawał mi odczuć, że to dla niego aż tak ważne. Kiedy dowiedzieliśmy się na USG, że to znowu będzie córka, zauważyłam, że jego entuzjazm od razu opadł. Nie powiedział tego wprost, ale po jego minie i chłodnych reakcjach wiem, że jest zawiedziony. Od tego czasu unika tematu ciąży i praktycznie nie bierze udziału w przygotowaniach.
Zobacz także: Mąż stosuje wobec mnie przemoc ekonomiczną
Jest mi bardzo przykro, bo czuję, jakby nasze trzecie dziecko już na starcie zostało ocenione jako „mniej wartościowe” tylko dlatego, że nie jest chłopcem. Staram się z nim rozmawiać, ale on tylko mówi, że miał nadzieję, że tym razem będzie inaczej i zmienia temat. Martwię się, że taka postawa może wpłynąć na nasze relacje w przyszłości, zarówno między nami, jak i z dziećmi.
Powtarzam mu, że płeć naszego dziecka nie ma znaczenia i że powinniśmy cieszyć się tym, że jest zdrowe. On kiwa głową, ale rozczarowanie da się wyczuć na kilometr. Boję się, że jego podejście odbije się na naszej rodzinie, a ja chciałabym, żebyśmy wspólnie z radością oczekiwali przyjścia na świat naszej kolejnej córeczki.
Marlena