Mam męża, a jednak coraz częściej czuję się, jakbym była zupełnie sama. Michał całkowicie poświęcił się swojej karierze. Zawsze wspierałam jego ambicje, ale dziś mam wrażenie, że poza pracą nic dla niego nie istnieje. Kiedyś byliśmy drużyną. Teraz jestem gdzieś na marginesie jego życia.
Zobacz także: List: „Od 7 lat z nikim nie współżyłam”
W naszym domu brakuje wielu rzeczy. Nie tylko czułości, szczerości, zaangażowania i spontaniczności, ale nawet prostych miłych gestów. Nie pamiętam, kiedy Michał zapytał mnie „Jak minął ci dzień?”, nie mówiąc już o propozycji wyjścia na randkę. Najgorsza jest samotność. Nie fizyczna, bo przecież mieszkamy pod jednym dachem, ale emocjonalna.
Oboje boimy przyznać na głos, że coś jest nie tak. Głowię się przez cały czas, kiedy to się zaczęło. Czy to była chwila, którą przeoczyłam, czy może powolny proces, którego nie chciałam zauważyć? Teraz wydaje mi się, że jesteśmy razem z przyzwyczajenia. Zaczynam się zastanawiać, czy to wszystko ma jeszcze sens. W głębi ducha wiem jednak, że nie chcę go stracić. Jesteśmy razem od dziewięciu lat. Przez długi czas wszystko układało się między nami wspaniale. Byłam przekonana, że to mężczyzna mojego życia. Czy bliskość można odbudować? A jeśli tak, to w jaki sposób?
Ola
Zobacz także: Udaję przed dziećmi, że moje małżeństwo jest udane