Dwa lata temu popełniłam największy błąd w swoim życiu. Zdradziłam swojego partnera. Był to jednorazowy incydent, który wydarzył się w trudnym dla nas momencie. W tamtym czasie nasz związek przechodził kryzys, byliśmy od siebie oddaleni emocjonalnie i fizycznie. To oczywiście nie jest żadne usprawiedliwienie dla tego, co zrobiłam. Paradoksalnie właśnie po tej zdradzie zrozumiałam, jak wiele znaczy dla mnie mój partner. Postanowiłam zrobić wszystko, aby naprawić naszą relację i udało się. Wciąż jesteśmy razem.
Zobacz także: Czy wziąć ślub ze względu na dobro dziecka?
Przez ostatnie dwa lata nasz związek znów rozkwitł. Myślałam, że nic złego już się nie wydarzy, ale ostatnio dowiedziałam się, że moja zdrada może wyjść na jaw. Osoba, z którą wtedy miałam jednorazowy skok w bok, odezwała się do mnie na Instagramie. W skrócie: myśli o mnie wciąż i chciałby być ze mną. Powiedział, że aby mnie mieć, jest zdolny do wszystkiego, nawet do tego, aby porozmawiać z moim partnerem. Chce mu ujawnić prawdę.
Jestem przerażona, bo boję się, że wszystko, co zbudowaliśmy od tamtej pory, runie jak domek z kart. Nie wiem, czy powinnam sama wyznać całą prawdę, zanim on to zrobi, czy też czekać i mieć nadzieję, że nic się nie wydarzy. Może tamten tylko blefuje.
Czy da się naprawić związek po czymś takim? I czy wyznanie zdrady po tak długim czasie ma sens? Proszę o radę.
Dagmara