Nie wiem, od czego zacząć, bo ta sytuacja wydaje mi się wręcz surrealistyczna. Jeszcze kilka miesięcy temu moje życie było spokojne i stabilne, choć może nieco monotonne. Mieszkałam w tym samym bloku od kilku lat, znałam sąsiadów na tyle, żeby się przywitać, czasem zamienić kilka słów na klatce schodowej. Było mi tu dobrze, czułam się bezpiecznie. Aż do momentu, kiedy zaczęłam spotykać się z jednym z sąsiadów.
Na początku wydawało się to takie niewinne. Przyjazne uśmiechy w windzie, krótkie rozmowy o codziennych sprawach. Nigdy nie przypuszczałam, że to pójdzie dalej. Ale z czasem nasze rozmowy stawały się coraz dłuższe, zaczęłam dostrzegać w nim coś więcej niż tylko sąsiada zza ściany. Był intrygujący i wydawało się, że idealnie mnie rozumie. W końcu pewnego wieczoru, po przypadkowym spotkaniu na korytarzu, zaprosił mnie na kawę. To była jedna z tych chwil, kiedy czujesz, że coś się zmieni na zawsze.
Romans zaczął się szybko i intensywnie. Spotykaliśmy się niemal codziennie. Nikt niczego nie podejrzewał, bo wszystko działo się za zamkniętymi drzwiami. Ale z czasem zaczęło mnie to męczyć. Jego obecność w moim życiu, dosłownie za ścianą, sprawiła, że czułam się osaczona. Z jednej strony chciałam zakończyć tę relację, ale z drugiej bałam się, jak to wpłynie na nasze codzienne życie w tym samym budynku.
Zobacz także: Jak rozpoznać socjopatę? Te sygnały powinny Cię zaniepokoić
Przyszedł moment, kiedy to zaczęło mnie przytłaczać. Romans, który na początku wydawał się ekscytujący, zaczął przynosić więcej problemów niż radości. On chciał związku, a ja wręcz przeciwnie. Nie zakochałam się w nim, co zaczęło go złościć. Parę razy się o to posprzeczaliśmy i nie było przyjemnie. Zdarzyło się, że dobijał się do moich drzwi, co było straszne. Zakazałam mu tego i trochę się uspokoił, ale napięcie, jakie czułam za każdym razem, kiedy mijałam go na klatce schodowej, sprawiło, że coraz bardziej myślę tylko o jednym: wyprowadzić się stąd.
Każdego dnia boję się, że spotkam go w windzie, że będzie się awanturował i szantażował mnie, że coś sobie zrobi, jeśli go odrzucę. A jednocześnie wiem, że nie potrafimy wrócić do tego, co było przedtem, bo on jest zraniony i ma na moim punkcie obsesję. Życie obok siebie po tym, co się wydarzyło, jest dla mnie nie do zniesienia. Czuję się tak, jakbym była zamknięta w klatce.
Teraz marzę tylko o tym, żeby się stąd wynieść. Zacząć od nowa, gdzieś, gdzie nie będę miała go za ścianą. Czuję, że zmiana miejsca pomoże mi złapać oddech i odnaleźć spokój, którego teraz tak bardzo mi brakuje. Ten romans był błędem, który będę długo pamiętać, ale wiem, że muszę zrobić krok naprzód i zamknąć ten rozdział.
Ewa