Od trzech lat jestem w związku z żonatym mężczyzną. Doskonale zdaję sobie sprawę, że nigdy nie odejdzie od żony, więc godzę się na ukrywanie naszej relacji.
Zobacz także: LIST: „Nie umiem zapomnieć o swoim byłym”
Wiem, że Mariusz nigdy ze mną nie zamieszka. Nie pozna moich przyjaciół i rodziny. Nie wyjedziemy też na wspólne wakacje. Mimo to jestem szczęśliwa, bo jeszcze nie byłam tak zakochana. Nikt dotychczas aż tak mnie nie fascynował i nie pociągał. Nie myślę więc o sobie jak o kimś naiwnym. Zaakceptowałam, że jestem tą drugą.
Mariusz jest starszy aż o dwadzieścia lat. Ma starszą o dziewięć lat żonę, która poważnie choruje. Potrzebuje opieki. Łączy ich przywiązanie i przyjaźń, a nie namiętność. Mają wspólny dom, dorosłe dzieci. Nie chciałabym tego burzyć. Tylko jedna osoba wie o mojej sytuacji, przyjaciel z pracy. Cały czas stara mi się wyperswadować ten związek. Nie potrafię jednak funkcjonować bez Mariusza. Kocha mnie, bardzo o mnie dba. Czy jestem aż tak dziwna, że mi to wystarcza?
Maja
Zobacz także: Będę druhną siostry i chcę założyć spodnie na ślub. Ona się nie zgadza