Od kilku dni trudno mi normalnie funkcjonować. Mój partner powiedział mi, że chce się rozstać. Jesteśmy razem od 6 lat i nie mieliśmy dotąd poważniejszych kryzysów. Ostatnio układało się między nami bardzo dobrze. Były rozmowy o tym, żeby wreszcie razem zamieszkać. W dalszej pespektywie ślub, dzieci.
Nagle on się zaczął dystansować. Pytałam, o co chodzi, ale twierdził, że wszystko jest dobrze. Zrzucał wszystko na przepracowanie, ale intuicja podpowiadała mi, że powód był inny. Kiedy wreszcie zebrał się na rozmowę o tym, że myśli o rozstaniu, zapytałam, czy chodzi o inną kobietę. Zaprzeczył za każdym razem, a zadałam to pytanie trzykrotnie.
Zobacz także: Zaręczyłam się, ale myślę o innym
Dopytywałam, dlaczego chce odejść, skoro planowaliśmy przyszłość, ale nie umiał odpowiedzieć. Stwierdził tylko, że nie ma już między nami tej iskry, która była na początku. OK., nie ma, ale jesteśmy razem 6 lat. Zamiast iskry jest zaufanie, przyjaźń, wzajemny szacunek. Namiętność też była, choć ostatnio to ja przejawiałam większą inicjatywę.
Jak to wygląda z Waszego doświadczenia? On się przestraszył tego wspólnego zamieszkania czy poznał kogoś? Mam wrażenie, że po tylu latach należała mi się z jego strony szczerość.
Beata