Przez ostatnie lata mieszkałam na własną rękę, miałam stałą pracę i radziłam sobie dobrze. Nie było mi łatwo, ale cieszyłam się niezależnością. Dwa miesiące temu straciłam jednak pracę i zdałam sobie sprawę, jak krucha była moja stabilność finansowa. Wydawało mi się, że praca zawsze będzie i że poradzę sobie w każdej sytuacji, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Zobacz także: Chłopak, z którym się spotykam, nie zaprosił mnie na swoje urodziny
Wysyłam mnóstwo CV, ale rzadko ktokolwiek oddzwania. Oszczędności się kurczą i za chwilę nie będzie mnie stać na wynajem. Na szczęście to mieszkanie znajomej, więc nie będzie problemu z wypowiedzeniem umowy bez dodatkowych opłat. Postanowiłam sobie, że jeśli do końca października nie znajdę zatrudnienia, wrócę do domu rodzinnego. Czuję się z tym okropnie, jakbym cofnęła się o kilkanaście lat wstecz.
Mam 33 lata i poczucie, że powinnam być już w innym miejscu w życiu. Zamiast tego wracam do punktu wyjścia. Martwię się, co pomyślą o mnie inni, zarówno rodzina, jak i znajomi. Boję się, że ludzie będą myśleć, że nie potrafię sobie poradzić.
Wiem, że nie powinnam myśleć w ten sposób, bo przecież każdy może znaleźć się w trudnej sytuacji życiowej, ale nie potrafię pozbyć się tego uczucia.
A.