Chciałabym poruszyć temat, o którym ostatnio sporo myślę. Wydaje mi się, że dotyczy większości osób, które to przeczytają. Chodzi o niechciane komentarze pod naszym adresem, które często słyszymy na ulicy.
W bloku obok trwają teraz remonty balkonów i przesiaduje tam sporo robotników. Za każdym razem, kiedy muszę tamtędy przejść, a zaznaczę, że innej drogi nie mam, słyszę coś na swój temat. Mówią między sobą, nie do mnie. Komentują mój strój, figurę, włosy. Ja nie reaguję, ale przecież ich słyszę.
Zobacz także: Zostałam źle wychowana
Ktoś powie, ok, to robotnicy, oni zawsze mają głupie teksty i zaczepki. Ale dwa tygodnie temu wysiadałam z tramwaju, a za mną szło dwóch facetów w garniturze. Poważni faceci. I nagle jeden z nich mówi do drugiego, że mam koszmarnie białe nogi, a przecież niedawno skończyły się wakacje. Czy ja muszę obcym chłopom się tłumaczyć, dlaczego się nie opalam? To już jest szczyt bezczelności.
Oczywiście nie tylko mężczyźni komentują, bo różne rzeczy na swój temat słyszałam też od obcych kobiet.
Zastanawiam się, dlaczego w XXI wieku wciąż musimy mierzyć się z takimi doświadczeniami. To problem, który dotyczy nas wszystkich, bez względu na wiek czy wygląd. Nikt nie powinien czuć się oceniany tylko dlatego, że postanowił wyjść na ulicę.
Daria