Od kiedy pamiętam, za bardzo przejmuję się opiniami innych ludzi. Zdaję sobie sprawę z tego, że wyniosłam to z domu. Tak zostałam wychowana.
Zobacz także: LIST: „Nie wiem, czy to przyjaźń, czy związek”
Moja matka nigdy nie liczyła się z moim zdaniem ani z moimi uczuciami. Miałam być ideałem dziewczynki. Wszyscy mieli mnie podziwiać i zazdrościć jej cudownego dziecka. Nie miałam prawa mieć gorszych dni, czy średnich ocen. Musiałam też perfekcyjnie wyglądać. Od podstawówki miałam uważać na spożywane kalorie. Szybko dostosowałam się do norm panujących w domu. Tłumiłam emocje i robiłam wszystko, co chciała, bo wtedy była dla mnie bardziej czuła. W końcu mnie zauważała.
Do dziś nie umiem być w stu procentach sobą. Mam dwadzieścia dwa lata i nadal robię wszystko, aby zadowolić innych. Brakuje mi pewności siebie i asertywności. Naginam swoje zasady i potem fatalnie się czuję. Mój nastrój zawsze zależy od akceptacji otoczenia. Nie wiem, jak sobie pomóc. Jestem już sobą zmęczona.
Ala
Zobacz także: Niska samoocena niszczy mój związek