W czerwcu poznałam Kubę. Jest niesamowity pod każdym względem. Oczytany, inteligentny, zabawny, miły i bardzo przystojny. W dodatku jest nieśmiały, czego nie jestem w stanie zrozumieć. Sam nie dostrzega, jaki jest wspaniały.
Kiedy zaczęliśmy się spotykać, zastanawiałam się, co on we mnie widzi. Wydawało mi się, że nie zasługuję na kogoś takiego, bo nie dość, że charakter cudowny, to jeszcze tak „opakowany”. Mimo to zakochał się we mnie. Uważa mnie za najlepszą i najpiękniejszą kobietę na świecie, za co bardzo go kocham. Jesteśmy ze sobą szczęśliwi.
Zobacz także: Czy dostawałaś w dzieciństwie klapsy?
On już wcześniej poznał moich przyjaciół, a w ostatni weekend stwierdził, że chce mi przedstawić swoich najbliższych znajomych. Ucieszyłam się. Na spotkaniu nie było jednak miło. Od początku czułam, że koleżanki Kuby krzywo na mnie patrzą. Sądziłam, że po prostu jeszcze mi nie ufają i muszą mnie lepiej poznać, żeby mnie polubić. Kiedy jednak poszły do baru, a ja zrobiłam to samo chwilę po nich (one mnie nie widziały), usłyszałam, jak komentują mój wygląd. Stwierdziły, że Kuba jest dla mnie „za przystojny” i że nie pasujemy do siebie wizualnie.
Zrobiło mi się przykro. Wszystkie kompleksy, które od lat mam w głowie, zalały mnie wielką falą. Chciało mi się wyć, ale zagryzłam zęby, wróciłam do stolika i resztę wieczoru udawałam, że wszystko gra.
Chcę być z Kubą, a on chce być ze mną. Coś we mnie dostrzegł. Coś sprawiło, że mnie pokochał. Czemu inni są tacy okrutni tylko dlatego, że nie wyglądam jak modelka?
Gosia