Wychowywaliśmy się z bratem bez ojca. Jak brat miał 4 lata, a ja 2, ojciec rzucił mamę i słuch o nim zaginął. Nie wiem nawet, czy żyje. Podobno uciekł za granicę, ale co się z nim dzieje teraz, nie mam pojęcia. Brat nawet kiedyś chciał go odszukać, ale potem zrezygnował z tego pomysłu. Wpadł zresztą w złe towarzystwo i ciągle miał przez to kłopoty.
Ja starałam się wszystko wynagradzać mamie i być idealną córką. Dobrze się uczyłam, nie imprezowałam, chciałam, żeby była ze mnie dumna. Dorabiałam też trochę przed maturą, żeby wspomóc domowy budżet, bo brat raz się dokładał do czynszu, a raz nie. Zawsze chciałam mieć z nim dobrą relację i faktycznie, kiedy nie był z kumplami, zachowywał się inaczej. Potrafiliśmy szczerze pogadać, pośmiać się.
Zobacz także: Partner przyjął pracę w innym mieście. Nawet tego ze mną nie uzgodnił
Teraz, kiedy mamy już nie ma z nami (zmarła w 2020 roku), nasza relacja w ogóle się nie zacieśniła. Myślałam, że tak właśnie będzie, ale praktycznie nie mamy kontaktu i z każdym rokiem jest coraz gorzej. Jeśli ja nie zadzwonię, on nie zrobi tego tym bardziej. Jak zapraszam do siebie na obiad, ciągle się wykręca. Boli mnie to strasznie, bo to moja jedyna rodzina. Chciałabym, żeby było inaczej.
Dla niego liczą się jego kumple, dziewczyna, znów jest w jakimś podejrzanym towarzystwie. Nie interesuje się mną i to jest przykre.
Ania