Jestem po 30-tce i naprawdę pamiętam, jak to jest być młodym. Myślę, że sama wielokrotnie przeraziłam rodziców swoim strojem, czy makijażem, jak jeszcze chodziłam do liceum. Jednocześnie wydaje mi się, że daleko mi było z moim „buntem” do tego, co zobaczyłam wczoraj.
Jechałam tramwajem z mnóstwem dzieciaków, które wracały z rozpoczęcia roku szkolnego. To, że głośno przeklinały, nie zdziwiło mnie, sama klęłam jak szewc w ich wieku. Ale ich wygląd był strasznie wyzywający.
Zobacz także: „Mój koszmarny współlokator”. 8 prawdziwych historii
Niektóre dziewczyny miały na sobie czarne minispódniczki i krótkie białe topy lub krótkie koszule, odsłaniające cały brzuch. Do tego większość z długimi paznokciami (kilka nawet rozmawiało ze sobą o tym, ile płacą za manicure) i ostrymi makijażami. Sztuczne rzęsy, mocno wyrysowane brwi, ciemny podkład, ciemne usta. Nie miały więcej niż 14-15 lat. Był to dla mnie tak samo zaskakujący, co smutny widok. Gdybym widziała kogoś tak umalowanego na imprezę, uznałabym, że to przesada, a one wracały z rozpoczęcia szkoły.
Wydaje mi się, że kiedy ja dorastałam, dziewczyny nie wyglądały „aż” tak. Macie podobne zdanie?
Martyna