Zarabiam znacznie więcej niż moja najlepsza przyjaciółka. Mam własny biznes, ona pracuje na etacie w bibliotece. Naprawdę się jej nie przelewa. Zdarza się, że gdy wychodzimy na miasto, to ja za nią płacę. Wiem, że w przeciwnym razie nie poszłybyśmy do restauracji kolejny raz w tym samym tygodniu. Dotychczas nie miałam z tym problemu, bo to bliska mi osoba, z którą kumpluję się od dzieciństwa.
Zobacz także: Nie znoszę jeździć taksówkami
Przez dłuższy czas Agata buntowała się, kiedy chciałam za nią płacić. Proponowała, że zamiast wychodzić na miasto, możemy spotkać się u niej. Potem coraz częściej ulegała moim namowom. Gdy dostawała wypłatę, odwdzięczała mi się. Kupowała mi często jakiś drobny upominek. W moich oczach byłyśmy kwita.
Jakieś pół roku temu sytuacja uległa zmianie. Zaczęła regularnie pożyczać ode mnie pieniądze. Miała oddawać w momencie pojawienia się na jej koncie pensji, ale nic takiego się nie działo. Pytała, czy mogę poczekać jeszcze miesiąc i dać jej kolejną pożyczkę. Potrzebowała na naprawę auta, stomatologa i inne pilne rzeczy. Tak nazbierało się aż piętnaście tysięcy, których do dziś nie zobaczyłam. Niedawno wyszło na jaw, że brała te pieniądze nie dla siebie, ale dla jakiegoś faceta. Nieoczekiwanie zerwał z nią kontakt. Teraz biadoli, że nie ma jak mi oddać gotówki. Jestem zażenowana jej zachowaniem. Nie dość, że mnie okłamała, to zachowała się jak naiwna nastolatka. Czuję, że perfidnie mnie wykorzystała.
Ania
Zobacz także: Kolejny raz facet „zapomniał portfela” na randce