Zaczęłam się spotykać z Wojtkiem, kiedy byłam na drugim roku studiów. Straciłam wtedy mamę (ojca nigdy nie poznałam), która była moją jedyną rodziną. Czułam się załamana, samotna, w niczym nie widziałam sensu. Wojtek wydawał się jedynym jasnym punktem w moim życiu. Powiedział, że się mną zaopiekuje. Niespodziewanie zaszłam w ciążę, więc wzięliśmy ślub. Studia przerwałam ze względu na opiekę nad synem.
Początkowo układało się w porządku. Wojtek narzekał co prawda na wydatki związane z dzieckiem, ale nas utrzymywał. Jak mówiłam, że pójdę do pracy, jak tylko synek trochę podrośnie, to mówił, że to zły pomysł. I tak musielibyśmy wydawać na opiekunkę lub żłobek, więc lepiej, żebym to ja z nim siedziała. Przyznawałam Wojtkowi rację.
Zobacz także: Czy przyjaciółka słusznie się na mnie złości?
Nie było mi z tym nigdy ani łatwo, ani wygodnie. Z upływem czasu robiło się jedynie gorzej, bo musiałam prosić męża o pieniądze na podstawowe potrzeby. Słyszałam przy tym, że jestem nierobem, wydaję na głupoty jego pieniądze, a on haruje na moje zachcianki. Potem przepraszał, kupował kwiaty, był czuły. Tak w kółko, a ja nauczyłam się z tym żyć.
Po kolejnej takiej kłótni postanowiłam zacząć zarabiać. Nic wielkiego, sprzedaż własnoręcznie robionej biżuterii i świec. Nie było z tego kokosów, ale zawsze to coś na początek. Wojtek oczywiście uznał, że moje zajęcie to głupota. Wyśmiewał moje wyroby i twierdził, że za darmo nikt by tego nie chciał. Jak mówiłam mu, że jednak są chętni na zakup to porównywał to do swoich zarobków. Oczywiście, że na jego tle wypadam słabo.
Jestem zmęczona jego przemocą emocjonalną wobec mnie. Ostatnio sporo na ten temat czytam w Internecie, bo wcześniej żyłam w jakimś dziwnym przekonaniu, że zachowanie Wojtka jest uzasadnione. Najgorzej, że jestem od niego całkowicie zależna. Nie mam wykształcenia, dobrze płatnej pracy, nie utrzymam się sama, a nie chcę, żeby odebrał mi synka.
Nie jestem bita, mąż nie jest agresywny względem dziecka i bywają w naszym domu momenty normalności, kiedy jest między nami dobrze. Mimo to czuję się jak wrak człowieka.
R.