Choć nie jestem matką, czuję się, jakbym została rodzicem. Prawie codziennie opiekuję się dwuletnią siostrzenicą. Bardzo ją kocham i uwielbiam spędzać z nią czas. To, że ma silniejszą więź ze mną niż ze swoją matką, wydaje mi się jednak niezdrowe i dziwne.
Zobacz także: Nie rozczulam się na widok dzieci
Martwię się o siostrę. Myślę, że cierpi na depresję. Pół roku temu rozstała się z ojcem swojego dziecka. To była jej decyzja. Do tej pory nie mam pojęcia, dlaczego rzuciła fajnego faceta, który nie widział poza nią świata i chciał się z nią ożenić. Utrudnia mu spotkania z córką, ale bez oporów przyjmuje od niego pieniądze. Nie rozumiem jej. Mimo to robię, co w mojej mocy, aby jej pomóc. Mam już jednak trochę dość jej zachowania. Uważam, że powinna brać odpowiedzialność za swoje dziecko. Traktuje córeczkę jak powietrze, nawet jej nie przytula. Już dawno temu miała zacząć terapię i w końcu postawić się do pionu. Ciągle to opóźnia, jakby pasowało jej to, że rodzina i przyjaciele wszystko robią za nią.
Zaniepokoiła mnie ostatnio pewna rzecz. Ania kilka razy nazwała mnie mamą. Powiedziałam o tym siostrze. Myślałam, że to nią wstrząśnie i zacznie nad sobą pracować. Wiecie co zrobiła? Wzruszyła tylko ramionami. Nie wiem, jak się zachować. Myślałam o tym, aby przestać przychodzić opiekować się Anią, ale boję się, że siostra zacznie ją zaniedbywać.
Ala
Zobacz także: Mój mąż chyba tęskni za swoją kochanką