Od kobiet, które nie mają dzieci, często można usłyszeć, że zawsze wiedziały o tym, że nie chcą być matkami. Ja nie wiedziałam tego od zawsze. To przyszło u mnie z czasem. Mam 32 lata i wiem to teraz na pewno. Nie chcę być w ciąży, nie chcę rodzić i nie czuję z tego powodu, że coś mnie omija.
Nie rozczulam się na widok niemowląt, nie wzruszają mnie dziecięce uśmiechy i nie czuję potrzeby, by zostawać matką. Jestem szczęśliwa i spełniona, a mimo to ciągle spotykam się z niezrozumieniem i krytyką rodziny czy znajomych. Kiedy mówię, że na widok dzieci mojej siostry czy przyjaciółki nie ogarniają mnie rozczulające emocje i nie pojawia się w głowie myśl: „Ja też chcę!”, słyszę od nich, że na pewno udaję. Bo przecież jak można być obojętnym, kiedy widzi się roześmianego maluszka. Otóż można. Nie chodzi o to, że czuję do dzieci wrogość czy niechęć. Są mi po prostu obojętne.
Zobacz także: Mój mąż chyba tęskni za swoją kochanką
Zastanawiam się, dlaczego w XXI wieku, kiedy walczymy o równość i akceptację różnorodnych wyborów życiowych, nadal istnieje taka nagonka na kobiety, które nie chcą mieć dzieci i które się nimi nie rozczulają. Każda z nas powinna mieć prawo do decydowania o swoim życiu bez obawy przed oceną czy presją społeczną. To, że ktoś nie chce mieć dzieci, nie czyni go gorszym człowiekiem.
Macierzyństwo to piękna, ale i wymagająca rola, którą powinna przyjąć kobieta tylko wtedy, gdy tego naprawdę pragnie. Nikt nie powinien być zmuszany do podejmowania decyzji, które nie są zgodne z jego pragnieniami i wartościami. Szanujmy różnorodność wyborów życiowych i pamiętajmy, że każdy ma prawo do realizacji swojego szczęścia na własny sposób.
Martyna