Przyjaźnię się z A. od dzieciństwa. Wiele razem przeszłyśmy. Zawsze była dla mnie wzorem. Inspirowała mnie, dodawała mi skrzydeł. Gdyby nie ona nie wyjechałabym na studia do innego miasta i nie znalazłabym pracy w wymarzonej firmie. Kiedyś rozumiałyśmy się bez słów. Od jakiegoś czasu nie możemy jednak dojść do porozumienia. Nasz kontakt bardzo się rozluźnił. Nie spodziewałam się, że kiedyś to powiem, ale jestem zażenowana jej zachowaniem.
Zobacz także: Mój mąż chyba tęskni za swoją kochanką
Przez ostatnie dwa lata A. bardzo się zmieniła. Nie jest już odważną kobietą, która nie boi się spełniać swoich marzeń. Stała się wyrachowana, perfidna. Całkowicie straciła wrażliwość i empatię. Idzie po trupach do celu. Ma za nic ludzi, którzy się do niczego się jej nie przydadzą. Mam wrażenie, że kumpluje się tylko z tymi, którzy mogą jej coś załatwić. Manipuluje nimi. Wykorzystuje nawet swojego narzeczonego. Rzuciła dla niego partnera, z którym była od liceum. Nie, nie zakochała się bez pamięci. Nie wierzę w to. To bardzo majętny człowiek z koneksjami, znacznie starszy od niej i wpatrzony w nią jak w obrazek. Owinęła go sobie wokół palca i traktuje jak swoją marionetkę. Wyciąga od niego masę pieniędzy. Wiem też, że choć planuje z nim ślub, od dawna romansuje na boku. Ciężko mi na to patrzeć.
Powiedziałam jej niedawno kilka słów prawdy. Myślałam, że skłonię ją do przemyśleń. Ale ona zaczęła się śmiać. Stwierdziła, że nic nie wiem o życiu, a przez moją naiwność do końca życia będą mieszkała w kawalerce na obrzeżach miasta. Ona przynajmniej umie sobie radzić. Żal mi tego faceta. Rozwiódł się dla niej, to naprawdę dobry człowiek. Zastanawiam się, czy anonimowo nie ostrzec go, z kim ma do czynienia... Napisać do niego?
Agnieszka
Zobacz także: Matka zrobiła z mojego brata niedorajdę