Poznaliśmy się z Mikołajem w marcu. Od kilku tygodni nazywamy to już otwarcie związkiem i podchodzimy do naszej znajomości na poważnie. Nie padły jeszcze dwa najważniejsze słowa, ale jesteśmy w fazie zauroczenia, to na pewno. Ogólnie jestem przy nim bardzo szczęśliwa, ale nie mogę pojąć jednej rzeczy. Publicznego całowania się i obmacywania. Ja nie jestem aż tak wylewna w okazywaniu uczuć i zawsze wydawało mi się to zwyczajnie niekulturalne.
Zobacz także: Trzy modele damskich butów, które uwielbiają mężczyźni (i trzy, których nie znoszą!)
Mam wrażenie, że Mikołaj robi to na pokaz. Dawno nie był w poważnym związku i stara się pokazać chyba wszem i wobec, że ma dziewczynę. Tylko po co? Nie jesteśmy już dzieciakami, tylko ludźmi przed 30-tką, więc całowanie przy innych i głaskanie mnie po pośladkach jest zupełnie niepotrzebne.
Mnie to krępuje, ludzi wokół to krępuje, znajomych i obcych. Możemy okazywać sobie czułość, ale róbmy to na osobności. Nie umiem z nim o tym szczerze porozmawiać, bo sporo przeszedł w poprzednich związkach. Nie chcę żeby poczuł się odrzucony.
Dorota