Marcin zawsze był bardzo zadbany. Uprawiał regularnie sport, lubił ładnie pachnieć i dobrze się ubrać. Wiadomo, że wygląd to nie wszystko i zostałam jego żoną przede wszystkim dlatego, że to po prostu dobry człowiek, ale nie ukrywam, że cechy fizyczne też są bardzo ważne. 6 lat temu to była pod tym względem zupełnie inna osoba. Byłam dumna, jak gdzieś wychodziliśmy razem, bo inne kobiety naprawdę mogły mi pozazdrościć takiego męża.
Zobacz także: Boję się jeździć windą
Dwa lata temu wszystko stopniowo zaczęło się zmieniać. Zamiast iść na siłownię, rower albo pobiegać, wolał siedzieć w domu i jeść. Bardzo z tego powodu przytył. Czasem zdarza mu się powiedzieć, że ma za duży brzuch i musi coś z tym zrobić, ale potem miesiącami nic się nie dzieje. Nie przywiązuje już też uwagi do tego, żeby się ostrzyc czy ogolić. Chodzi z niechlujnym zarostem, ciągle w dresach, w przepoconej koszulce.
W jego pracy nic złego się nie dzieje, nie sądzę, żeby to była też depresja, bo poza tym, że w ogóle o siebie nie dba, zachowuje się normalnie, jest wesoły. Obawiam się, że to zwykłe lenistwo. Mówiłam mu wprost, że powinien bardziej o siebie zadbać, schudnąć, kupić nowe ubrania, ale nic to nie daje. Wciąż przesiaduje na kanapie z jedzeniem. Odpycha mnie to od niego. Nie jest już dla mnie atrakcyjny i coraz trudniej mi to akceptować.
Agnieszka