Przestałam korzystać z windy. Muszę przyznać, że bardzo utrudnia mi to życie, bo mieszkam na szóstym piętrze. Kiedyś nie miałam z tym najmniejszego problemu. Wszystko zmieniło się po incydencie, który niedawno mi się przydarzył.
Zobacz także: LIST: „Jestem singielką od 6 lat i tracę nadzieję, że to się kiedykolwiek zmieni”
Wracałam z wieczornego spotkania z przyjaciółmi. Fajnie spędziłam czas, miałam świetny humor. Wypiłam kilka drinków. Bezpiecznie wróciłam do domu taksówką. Kilka sekund po mnie do klatki wszedł sąsiad. Niedawno się wprowadził, znam go z widzenia. W oczekiwaniu na windę zaczęliśmy rozmawiać – typowe sąsiedzkie kurtuazyjne wypowiedzi, nic prywatnego. Gdy znaleźliśmy się w windzie, nagle się do mnie zbliżył. Odsunęłam się, ale znowu zrobił to samo. Musnął moją dłoń, a potem, zaproponował znaczącym tonem, że mógłby odprowadzić mnie pod drzwi. Tak mnie to zaskoczyło, że rzuciłam tylko po cichu „dzięki, nie trzeba” i wysiadłam. On pojechał dalej.
Nie chce zabrzmieć jak panikara, ale przestraszył mnie. Musi wiedzieć, że mieszkam sama. Czuję niesmak po tym zdarzeniu. Żałuję, że nie zareagowałam gwałtowniej. Powinnam mu nawymyślać, żeby raz na zawsze wbił sobie do głowy, że ma się ode mnie trzymać z daleka. Nie korzystam więc z windy, bo boję się, że znowu go spotkam i nie zachowam się tak, jak bym sobie tego życzyła. Przyjaciółki mówią, że jestem przewrażliwiona. Faktycznie jestem?
Natalia
Zobacz także: Partner kolejny raz zapomniał o naszej rocznicy