W lutym wprowadziliśmy się z Filipem do wynajmowanego mieszkania. On wcześniej mieszkał z rodzicami, a ja wynajmowałam pokój u znajomej. Nigdy wcześniej nie mieszkałam ze swoim chłopakiem, więc dla mnie to duża nowość. Było trochę stresu, ale przede wszystkim sporo ekscytacji.
Ogólnie mieszka nam się ze sobą bardzo dobrze. Nie było jeszcze poważniejszej kłótni o bałagan czy podział obowiązków. Przeszkadzają mi jedynie niezapowiedziane wizyty mamy Filipa. Jest u nas kilka razy w tygodniu, ale wcześniej nas nie uprzedza, że przyjedzie. Piecze ciasta, przywozi nam obiady i na pewno robi to w dobrej wierze, ale przecież oboje jesteśmy dorośli i umiemy sobie ugotować. Filip nie chodzi przy mnie głodny, a sam też potrafi sobie zrobić jedzenie.
Zobacz także: Od pół roku on mi daje sprzeczne sygnały
Lubię mamę Filipa, to miła kobieta i czuję, że uważa mnie już za członka rodziny. Niekoniecznie chciałabym jednak spędzać z nią kilka wieczorów w tygodniu. Planujemy na przykład z Filipem wieczór we dwoje, a nagle zjawia się ona. Wiadomo, że żadne z nas jej nie wyprosi, ale to staje się naprawdę denerwujące.
Prosiłam Filipa, żeby porozmawiał z mamą, ale on ma problem ze stawianiem granic. Całe życie mieszkał z rodzicami, więc twierdzi, że mama boi się o niego i chce wszystkiego dopilnować. Ja chętnie ją ugoszczę w każdy, albo w co drugi weekend, ale ciągłe wizyty, w dodatku niezapowiedziane, to już dla mnie stanowczo za dużo.
Jak to załatwić bez psucia naszych relacji? Zależy mi na Filipie, chcę mieć dobry kontakt z jego mamą, ale nie chcę się z nią widywać tak często. Pomocy.
Kamila